Siedziały razem na łóżku i oglądały jakiś film. Żadna chyba na nim nie skupiła większej uwagi. Myślała o tej drugiej, tej siedzącej obok. Swojej ukochanej. Isabel i Amanda. Isabel czarnowłosa kobieta o pięknych niebiesko-szarych oczach i spojrzeniu tak przenikliwym, że człowiek miał wrażenie, iż chce mu zajrzeć prosto w duszę. No i Amanda, blondynka o niebieskich oczach i pogodnym spojrzeniu.
Obie zakochane w sobie bez pamięci. Obie szczęśliwe, gdy mogą spędzić ze sobą kilka dni.
Amanda przytuliła się do Isabel. Tak bardzo pragnęła jej dotyku. Nie umiała się przy niej powstrzymywać. Isabel miała podobnie, dlatego przylgnęła do drugiej całym ciałem i uśmiechnęła się leciutko. Miała piękny uśmiech.
Wymieniły kilka nieistotnych uwag na temat filmu i zamilkły. Atmosfera między nimi tężała. Obdarzały się delikatnymi pieszczotami po ramionach, udach udając, że film pochłonął je całkowicie. Od czasu do czasu jedna drugą cmoknęła albo w ramię albo w szyję.
Pragnęły siebie. I to bardzo. Amanda czuła ogromne napięcie w partnerce.
Chwyciła delikatnie ręką jej podbródek i pocałowała w usta. Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Isabel też tego pragnęła. Niewinne całusy przerodziły się bardzo szybko w pełne namiętności pocałunki. Isabel lekko się przesunęła w stronę tej drugiej, aby móc swobodnie ją dotykać, całować.
Film grał gdzieś w tle. Nieistotny już dla dwóch kobiet zajętych sobą. Łapczywie się „pożerających”.
– Chodź tu do mnie… – powiedziała Isabel kładąc się na łóżko i wyciągając rękę do Amandy.
Amanda uśmiechnęła się lekko i położyła obok przytulając się od razu do swojej ukochanej.
Ręce zaczęły wędrować po ciałach już znanych sobie, choć jeszcze do końca nie odkrytych. Wiedziały, co której sprawia przyjemność. Gdzie dotknąć tak, aby druga wyginała się z rozkoszy.
Amanda zaczęła gładzić brzuszek swojej partnerki. Nie kryła się z tym, że to było jej ulubione miejsce. Isabel za to bardzo lubiła gładzić Amandę po plecach. Miała wtedy bardzo dużo satysfakcji, gdy Amanda zaczęła pomrukiwać z przyjemności. Uwielbiała ten dotyk na swoich plecach. To, jak Isabel ją dotykała, było dla niej najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Tylko Isabel miała taki dotyk.
Tego wieczora Amanda postanowiła, że pierwsza weźmie swoją Isabel. Przeważnie było to na odwrót. Ale nie tym razem. Tym razem chciała, żeby jej Skarb jako pierwszy doznał przyjemności. Chciała się nią zająć tak jak nigdy wcześniej.
Dlatego po jakimś czasie gładzenia ją po brzuszku, bokach postanowiła ściągnąć partnerce bluzkę, którą ta bez oporów pozwoliła z siebie zdjąć.
Isabel była jasnej karnacji, miała drobne piersi, za którymi Amanda po prostu przepadała. Lubiła ją wszędzie dotykać. Uwielbiała czuć zapach Isabel. Czuć ją pod sobą, na sobie i w sobie.
Zaczęła obsypywać Ją pocałunkami po szyi, ramionach, piersiach, brzuszku. Chciała żeby jej ukochanej było dobrze z nią. A jedyną pieszczotą na jaką pozwoliła swojej kochance, było gładzenie po plecach.
– Wiesz, że cię kocham? – Zapytała, obsypując twarz Isabel lekkimi pocałunkami.
– Wiem. Codziennie mi to powtarzasz. A ja kocham ciebie. – Isabel przyciągnęła ją do siebie i pocałowała bardzo namiętnie. Ich języki tańczyły ze sobą w szalonym tańcu.
– Dzisiaj będziesz pierwsza moja. – Szepnęła Amanda, kładąc rękę na spodenkach Isabel i delikatnie nią poruszając. – Chcę cię wziąć pierwszą, mogę?
– Możesz ze mną zrobić wszystko. Dobrze o tym wiesz. – Isabel uśmiechnęła się bardzo leciutko i również obdarzyła ją podobną pieszczotą.
Amanda czuła jak Isabel zaczyna bardzo delikatnie poruszać biodrami pod wpływem jej dotyku. Uśmiechnęła się do siebie w duszy. Nic tak bardzo nie sprawiało jej przyjemności jak świadomość, że jej ukochana czuje się dobrze w czasie jej pieszczot.
Po kilku minutach oddech obu kobiet przyśpieszył. Isabel ruszała się coraz śmielej a Amanda poczuła, że spodenki kochanki zrobiły się wilgotne. Wiedziała, co to znaczy.
Przesunęła rękę do góry, aby zająć się jej piersiami a później znowu powędrowała z powrotem na dół, tyle, że tym razem włożyła ją pod bieliznę. Zaczęła ją drażnić, okrążać ręką, a ustami wędrowała po brzuchu kochanki. Słyszała jej coraz szybszy oddech i pierwsze bardzo ciche jęki.
Isabel również włożyła jej rękę do spodenek a Amanda bezwiednie również zaczęła poruszać biodrami. Ten dotyk doprowadzał ją do szału. Tak bardzo go uwielbiała.
Isabel jako pierwsza włożyła w nią paluszek. Ale kochanka szybko przytrzymała ją i nie pozwoliła na nic więcej.
– Nie wolno kochanie. – Szepnęła i sama w nią weszła. – Najpierw ty. Isabel wstrzymała na chwilę oddech.
Amanda na początku bardzo powoli się w niej poruszała. Albo tylko drażniła w środku. Isabel nagle zaczęła coraz szybciej oddychać, od czasu do czasu pojękując głośniej. Jej ruchy bioder dopasowywały się do ruchu rąk Amandy.
Jednak z czasem Amanda zaczęła przyśpieszać. A na odpowiedź nie musiała czekać ani chwili dłużej. Jęki Isabel robiły się coraz częstsze, coraz głębiej oddychała, wyginała się z rozkoszy. Amanda wyczuwając, że Isabel jest na tyle otwarta, wsadziła drugi palec i zaczęła się w niej poruszać. Od czasu do czasu zmieniając tylko sposób. Isabel zaciskała się na jej palcach tak mocno, że Amanda miała czasem problem z poruszaniem się w niej. Ale to było znakiem, jak bardzo sprawia jej przyjemność.
– Kochanie, spójrz na mnie. – Poprosiła Amanda jeszcze szybciej się z nią kochając. – Chcę widzieć twoje oczy, Ślicznotko.
Isabel bez słowa popatrzyła jej w oczy. Były zamglone. Widziała w nich wielką rozkosz.
Teraz już Isabel ciągle wydawała z siebie jęki rozkoszy. Co sprawiało i Amandzie przyjemność.
Po kilku pchnięciach Amanda poczuła bardzo mocny uścisk na palcach, które poprzedzały bardzo szybkie ruchy biodrami i wiedziała, że osiągnęła cel. Zaspokoiła Isabel.
Poruszyła się w niej jeszcze kilka razy, po czym pocałowała w usta, ułożyła obok, przytuliła nie wychodząc z niej.
– Kocham cię… – Szepnęła Isabel zmęczona lekko.
– Ja ciebie też kocham. A teraz śpij, Serduszko.
Obie zasnęły tego wieczora. Na godzinę. Po godzinie Amanda poczuła, że ktoś ją dotyka. Rozkosznie dotyka. wiedziała, co to znaczy. Isabel odzyskała siły i teraz ma zamiar zająć się nią.
– Co robisz? – Zapytała otwierając oczy.
– Zamierzam kochać się z tobą. – Powiedziała Isabel bez krępacji.
– Aha. – Tylko tyle była w stanie powiedzieć Amanda. Samo wypowiedzenie przez Isabel tych słów sprawiało, że ściskało Amandę rozkosznie w środku.
Jako, że nie była do końca rozbudzona, to pozwoliła się sobą zajmować bez żadnych sprzeciwów. Jednak po czasie dołączyła się do niej.
Isabel pieściła ją w taki sposób, że Amandzie brakowało słów. Mogła jedynie tylko czuć i odpowiadać na jej pieszczoty.
Uwielbiała, jak Isabel całuje ją po piersiach, w usta, po szyi. To ją niesamowicie podniecało. Ten dotyk, te pocałunki… pierwszy raz rozpływała się przy kimś jak przy Isabel.
Gdy Isabel w nią weszła, objęła ją mocno ramionami.
Umierała z rozkoszy, gdy ta zaczęła się w niej poruszać. A im dłużej to robiła, tym bardziej palce Amandy zaciskały się na jej plecach. Przeszło jej nawet przez myśl, że jak tak dalej pójdzie, to narobi jej siniaków na nich, ale wtedy właśnie Isabel zaczęła całować jej piersi. W tym momencie zapomniała o tym, o czym myślała. Isabel całkowicie nią zawładnęła i mogła robić, czego tylko pragnęła. W głowie Amandy krążyły myśli „kocham cię, nie przestawaj, chcę być twoja”.
Kilkanaście bardzo szybkich ruchów w niej i Amanda osiągnęła szczyt. Oddychała bardzo szybko. Isabel zresztą też. W końcu trochę się przy niej zmęczyła.
Amanda zacisnęła uda na ręce Isabel, tak aby ta nie mogła z niej póki co wyjść. To też było jej ulubioną rzeczą. Lubiła czuć ją w sobie, gdy już było po wszystkim.
– Udało mi się? – Zapytała cicho Isabel.
– Yhm… – Wyszeptała Amanda. – Udało. A mi?
– Oczywiście Kochanie. – Isabel przytuliła się do niej. – Teraz śpimy Kotku. Obie jesteśmy zmęczone.
Zasnęły wtulone w siebie. Isabel nie wyciągnęła ręki. A Amanda sama swoją położyła ostatkiem świadomości między udami kochanki.
W tym samym momencie, gdy zasnęły zmęczone i szczęśliwie w laptopie pokazało się „THE END” i padła w nim bateria…