Wieczór panieński z ukochaną macoszką

Jakie są zalety tego, że trzeci raz wychodzi się za mąż? Między innymi takie, że trzeci raz można urządzić wieczór panieński. A jak ma się czterdzieści pięć lat, imprezuje się zupełnie inaczej niż jak ma się dwadzieścia pięć lat. Wcale nie gorzej, a nawet lepiej. W młodości szaleństwa to coś naturalnego, a kiedy jest się dojrzałą, już niekoniecznie. I właśnie to czyni czas rozrywki tak ekscytującym. Zwłaszcza jeśli spędza się go z najlepszymi przyjaciółkami, z którymi zabawa zawsze jest przednia.

Wieczór panieński z ukochaną macoszką
Wieczór panieński z ukochaną macoszką

Mój przyszły mąż – czarujący biznesmen – zostawił nam na czas szaleństw swoją rezydencję, a sam udał się na wieczór kawalerski. Niech się świetnie bawi! Nawet jeśli przeleci jakąś małolatę, nie będę miała nic przeciwko. W końcu biorę ślub dla pieniędzy, a nie po to, żeby tracić życie na zazdrość. Może trochę się podąsam, ale tylko trochę, żeby wzbudzić w moim biznesmenku skruchę. Wtedy usłużnie podda się nowej pani i nie będzie protestować, kiedy usiądę mu na twarzy. A kiedy już zapłaci mi za pozamałżeński romansik, poproszę go, żeby opowiedział mi ze wszystkimi smakowitymi szczegółami, jak wyglądał jego ostatni skok w bok przed ślubem. Dopiero jak podzieli się ze mną tą pikantną historyjką, będzie mógł wsunąć palec w moją śliską obrączkę.

Ale to potem. Teraz czas na moją zabawę i moje przyjemności! Przyjaciółki już się stawiają, wszystkie wyfiokowane, odstawione. Jest Monika, jest Kamila, jest Kornelia. Każda nadal atrakcyjna, seksowna mimo zbliżającej się pięćdziesiątki. Dzisiejszego wieczoru stężenie libido w rezydencji sięgnie zenitu. Na pewno pomogą w tym wyszukane dania, które właśnie wjeżdżają na parkiet. Dania, które w żadnym wypadku nie zapychają, a jedynie zaostrzają apetyt. Ostrygi, łosoś, dobre wino… Dudniąca we wnętrzu ciała muzyka powoduje, że nie sposób oprzeć się tańcowi. Zaczynamy podrygiwać, choć nadal mamy w dłoniach talerze z niedokończonymi potrawami. Po chwili formujemy na środku parkietu kółeczko, które to poszerza, to zacieśnia swój obwód, zupełnie jak pulsujące wejście do ogrodu rozkoszy…

Ale zaraz… Kto to spogląda na nas ukradkiem zza framugi drzwi do salonu? Czy to aby nie ten uroczy małolat? Ależ tak, to synalek tego biznesmena, którego macochą zostanę już jutro. Ma dziewiętnaście lat, ale dla mnie to dzieciak – mogłabym być jego matką. Początkowo szybko odwracam od niego wzrok i udaję, że go nie zauważyłam. Czemu tu się pojawił? Przecież jego ojciec zapewniał mnie, że młody spędzi tę noc u jakiegoś kolegi i chata będzie całkowicie wolna. Czyżby zamiast upijać się z kumplami przy jakimś głupawym filmie, wolał poobserwować dojrzałe piękno w akcji? Jeśli tak, to musi się przygotować na nieoczekiwany rozwój wypadków, bo ze mną nigdy nic nie wiadomo…

A gdyby tak go pokusić? Udając, że go nie zauważyłam, zaczynam wykonywać coraz bardziej zmysłowe ruchy. Podchodzę do Kornelii i zaczynam się wić tuż za jej zgrabnym, szczupłym ciałem. Obejmuję dłońmi jej biodra, na których założona jest tylko kusa spódniczka, i zataczam na nich kręgi. Kornelia, moja ulubiona blondynka, przyjmuje to chętnie, nawet cicho wzdycha z przyjemności. Wiem dobrze, że lubi kobietki, całowałyśmy się nawet kiedyś po pijaku. A do czego dojdzie dzisiaj?

Nasz zmysłowy, ponętny taniec nie uchodzi uwadze reszcie koleżanek. Monika, najwyraźniej zazdrosna o Kornelię, z którą wylądowała kiedyś w łóżku, odbija mi ją i zaczyna tańczyć z nią twarzą w twarz, błądząc ustami wokół jej ust. Mi zostaje w takim razie Kamila. Najmniej doświadczona, ale i najbardziej uległa. Nie zgłasza słowa sprzeciwu, kiedy przybliżam się do jej smukłej szyi i zostawiam na niej ślad szminki. Kamila mruczy przyjemnie. Ach, gdyby jej mąż Tomek wiedział, co robię na wieczorze panieńskim z jego grzeczniutką na co dzień partnerką… Kamilka przymyka nawet oczy z rozkoszy. Jest już dobrze napita, najwyraźniej musiała tu przyjść już po kilku głębszych. Ja jednak nie przymykam oczu, tylko szukam wzrokiem mojego przyszłego pasierba. Jest, nie schował się. Co więcej, wydaje się jeszcze bardziej podniecony. Ale zaraz, zaraz, co to się dzieje? Czy ja dobrze widzę? Czy mi się tylko zdaje, że młody masuje się po rozporku? Najwyraźniej musiały go podniecić te dzikie tańce gorących mamusiek. Skoro tak, to się głaszcz, nie mam nic przeciwko, jeszcze bardziej Cię pokuszę.

Podczas gdy Kornelia i Monika kołyszą się gdzieś w rogu sali, całując się mocno z języczkiem, ja zapanowuję nad Kamilą. Odsuwam jej ramiączko, pokrywam pocałunkami jej obojczyk, schodzę w dół, w stronę piersi. Co jakiś czas spoglądam ukradkiem w stronę młodego. Masuje się coraz mocniej, a w dodatku jego klatka piersiowa szybko się unosi. Wyłuskuję zza gorsetu dorodną pierś Kamili. Zaciskam mocno wyszminkowane usta na jej nabrzmiałym sutku i w tym samym czasie przestaję się ukrywać. Spoglądam prosto w oczy delikwenta. Po jego wyrazie twarzy od razu poznałam, że w momencie, gdy jego oczy spotkały się z moimi, doszedł. Spuścił się w spodnie i zdębiał.

Nie uciekał, kiedy zawołałam: – Ej kawalerze! Czy ty aby nie powinieneś być u kolegów? – Zostawiłam rozmarzoną Kamilę i pewnym krokiem podeszłam do mojego ancymonka. Coś czuję, że nieźle się z nim dzisiaj zabawimy. Podchodzę do niego z wyrazem twarzy oburzonej nauczycielki.

– Pytam się ciebie – podnoszę głos na przyłapanego na gorącym uczynku – co ty tutaj robisz? Kiedy nie doczekuję się żadnej odpowiedzi przerażonego chłopaka, z satysfakcją wymierzam mu liścia w twarz. – Zachciało ci się popodglądać mamuśki, tak? Nieładnie, nieładnie…

– Ja tylko tutaj przechodziłem – zaczyna się tłumaczyć skruszony chłopak.

– Tak? – pytam zdumiona, nie wychodząc z roli, która sprawia mi coraz więcej frajdy – a w takim razie co to jest? – pytam, z zaskoczenia chwytając go za krocze, które oczywiście jest całe mokre i lepkie. – Tylko mi nie mów, że oblałeś się szklanką mleka.

Chłopakowi od razu sztywnieje. Ach, dziewiętnaście lat… Ten piękny wiek, w którym mężczyźnie nie przestaje pulsować i stawać, a sperma strzela z niego jak z karabinu.

– Kiedy właśnie tak było, oblałem się szklanką mleka… – próbuje desperacko uratować się chłopak. A może się ze mną droczy.

– Nie żartuj, chłopczyku – parskam. Schylam się i profesjonalnie, aczkolwiek krótko obwąchuję nabrzmiałe i tętniące krocze. – To nie pachnie jak mleko – mówię, podnosząc się. – Przyznaj się, po prostu zwaliłeś sobie konia, obserwując swoją przyszłą macochę w akcji? Tak? – pytam wulgarnie, dosadnie.

Chłopak przełyka ślinę. – Dobrze, przyznaję się – wydusza w końcu z siebie. – Błagam, nie powiesz? – pyta mnie, mając nadzieję, że nie opowiem o tym wybryku mężowi.

– Nie powiem… Ale tylko pod jednym warunkiem.

– Jakim? Zrobię wszystko, żeby cię zadowolić…

– Naprawdę wszystko?

– Naprawdę wszystko.

– Bardzo mnie to cieszy. Koleżanki! – odwracam się, wołając Kamilę, Monikę i Kornelię, które w tym czasie zdążyły zająć się już same sobą i złączyć się w potrójnym pocałunku. Niechętnie odrywają się od siebie i odwracają się w moją stronę, ale od razu ożywiają się, kiedy widzą dziewiętnastoletniego młodzika.

– O! – wykrzykuje Kornelia. – A kogo my tutaj mamy!

– Oto, moje drogie przyjaciółki, niespodzianka na dzisiejszy wieczór.

– Znakomicie – stwierdza Monika, lekko się oblizując – wiecie że was kocham, ale brakowało mi jednak trochę męskiego pierwiastka.

– To znakomicie się składa. Bo mój przyszły pasierb, zgodził się dla nas zrobić wszystko.

– Wybornie! – zaklaskały koleżanki.

– Będzie kimś w rodzaju naszego służącego. Możecie zażądać od niego, czego tylko sobie życzycie.

– Mam szalony pomysł – wypaliła Kornelia. – Coś w rodzaju koncertu życzeń.

– Genialnie! To będzie niezapomniany wieczór panieński.

Kornelia przeleciała chłopaka wzrokiem, szczególnie skupiając się na jego wyraźnie poplamionym kroczu, które dało się dostrzec nawet przy przyciemnionym świetle.

– Twoje pierwsze zadanie będzie polegało na tym, żeby się rozebrać – stwierdziła. – Nie możesz się dusić w tych ciasnych dżinsach.

– Ale… – próbował oponować chłopak.

– Żadnego ale – napomniała go surowo macocha. – Pamiętaj, obiecałeś, że zrobisz wszystko. Inaczej powiem.

Chłopakowi zadrżały ręce, a z jego czoła zaczęła ściekać strużka potu. Posłusznie jednak zaczął rozpinać koszulę, pokazując szybko unoszącą się klatkę i świeże ciało dziewiętnastolatka. Nie był przesadnie dobrze zbudowany, ale dzięki temu doskonale nadawał się na to, żeby trochę się nim pobawić bez większych protestów.

Kiedy Marcin zsunął z bioder bokserki razem ze spodniami, wydał się wręcz mizerny w stosunku do swojej czerwonej, sterczącej pałki. Wyprostowany kutas przytłaczał niepozornego chłopaka. Widać było, że ręce aż go świerzbią do tego, żeby się popocierać. Ale nic z tego kochany! Twoje drugie zadanie będzie polegało na tym, żeby dać sobie zakuć dłonie w kajdanki. Na szczęście na wieczorze panieńskim nie zabrakło gadżetów, które posłużą do tego zdrożnego celu.

Kiedy chłopak był już całkiem nagi, a jego dłonie zakute były za plecami w kajdanki, spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo z dziewczynami. Wszystkie miałyśmy w oczach to samo. Kornelia nawet oblizała swoje wilgotne wargi na myśl o tym, co zaraz ją czeka. Wzięłam jedno z krzeseł i ustawiłam je przed Marcinem. Ciekawe, czy domyślał się już, jakie będzie jego następne zadanie? Zsunęłyśmy z dziewczynami majteczki. Teraz tylko należało wybrać kolejność.

– Ja na samym końcu – powiedziałam. Jako gospodyni tego wieczoru mam prawo najdłużej czekać na przyjemność. Czym dłużej się czeka, tym większa rozkosz.

Pozostałe dziewczyny zagrały w papier, kamień, nożyce. Wygrała Kornelia. Ustawiła się na krześle tyłem do Marcina, podciągnęła spódniczkę i pokazała mu swoje jędrne, wielkie pośladki.

– Twoje następne zadanie polega na tym, żeby mnie dokładnie wylizać – powiedziała. – Nie możesz skończyć, dopóki nie doprowadzisz mnie do orgazmu.

Marcin posłusznie zniżył się tak, żeby sięgnąć ustami cipki Kornelii. Nieśmiało wysunął język. Widać było po nim, że nie wyjadł jeszcze porządnie żadnej brzoskwini. W takim razie dziś przejdzie chrzest bojowy. Kornelia wypięła się mocnej i wcisnęła swoją cipę w twarz Marcina.

– Śmielej – powiedziała – wylizuj jak opakowanie po jogurcie.

Marcin zabrał się na robotę. Wkrótce w miejscu, w którym jego usta całowały kształtną, tłustą muszlę Kornelii, zaczęła ściekać ślina pomieszana z kobiecymi sokami. Bardzo intensywnymi, gęstymi, Kornelia ewidentnie musiała być w dobrym momencie miesiąca. Obserwowałyśmy to z rosnącym podnieceniem. Na myśl, że po Kornelii będę się rozkoszowała jeszcze widokiem wylizywanej Moniki i Kamili, aż miałam zawroty głowy.

W końcu przyszła kolej na mnie. Aż cała parowałam z gorąca na myśl o tym, jaką niespodziankę sprawię Marcinowi na sam koniec wyczerpującego zadania. Chłopak był już wycieńczony. Buźkę miał całą wysmarowaną tym, co obficie wyciekło z cipek moich koleżanek. Musiała mu już odpadać szczęka, bo kiedy lizał Monikę, to pod koniec strasznie już jęczał, jakby z bólu. Nic nie mówił, jakby trzy poprzednie cipki wyssały z niego nie tylko duże ilości śliny, lecz także zdolność wysławiania się. Desperacko chciał, żeby Monika doszła, dwoił się i troił, ale ona przedłużała chwilę, jak tylko mogła. A zostałam mu jeszcze ja…

Ustawiłam się na krześle i wypięłam macoszą dupkę w stronę Marcina.

– Chodź, Marcinku – powiedziałam – teraz czas na mnie.

Zaszantażowany Marcin wypełnił mój rozkaz. Przykrył cipkę swoim językiem i zaczął rozdzielać dwie mokre wargi. Podniecały mnie nie tylko same jego ruchy, lecz także to, że na jego języku i wargach były soki trzech poprzednich dziewczyn. To mi jednak nie wystarczyło. I dlatego w pewnym momencie, kiedy Marcin dwoił się i troił, obniżyłam nagle dupkę i wcisnęłam mu w twarz analną dziurkę. Od razu zrobiła się mokra od wszystkich soków, które Marcin miał na wargach.

– Wyliż mi ten rowek – jęknęłam.

Marcin jednak ani drgnął. Polecenie musiało go zszokować. Wobec tego porozumiewawczo zerknęłam na Kornelię i Kamilę. Podeszły do chłopaka, żeby przytrzymać go w razie oporów. A ja sama zaczęłam pracować pupą, przesuwając ją tak jak chciałam po twarzy Marcina, coraz bardziej zbliżając się w stronę analnej rozkoszy. Kiedy Marcin zaczął głośniej jęczeć, obróciłam się lekko za siebie. Zobaczyłam, że Kornelia, rozpalona całą sytuacją, zaczęła przesuwać ręką po członku Marcina. Natychmiast ją skarciłam, uderzając ją po ręce. Skruszona Kornelia cofnęła rękę. Ta piękna erekcja musi zostać zachowana na następne zadanie…

Ponieważ Kornelia nie mogła się już opanować, stwierdziłam, że nie ma co dłużej przeciągać lizania dupki. Z rozkosznym uczuciem w mięśniach wstałam z krzesła i podeszłam do wysmarowanego Marcina. Chwyciłam go za podbródek i spojrzałam z wyższością, ale i z uznaniem na jego upaćkaną twarz.

– Teraz będziesz miał okazję zrobić użytek z tego swojego pięknego instrumentu – powiedziałam do niego i wypuściłam z ust gęstą porcję śliny wprost na sterczącego kutasa. Płyn rozlał się po bokach członka jak polewa jakiegoś pysznego deseru. Śliniąc się na samym myśl o młodym, świeżym, pachnącym kutasie w naszych dojrzałych cipkach, usadziłyśmy w trójkę chłopaka na krześle.

– Kolejność taka sama jak wcześniej – zarządziłam, po czym zaczęłam obserwować, jak Kornelia nadziewa się na pulsującego i drgającego bez przerwy kutasa Marcina. Nie trzeba jej było wiele czasu. Zaledwie po kilku stemplach, jakie odcisnęła swoją dupeczką na biodrach Marcina, uniosła się, a nam ukazał się widok świeżej spermy wyciekającej z dopiero co wylizanej szparki. Nasienia było ogromnie dużo. Wylewało się z Kornelii, jakby to ona trysnęła. Trochę pożałowałam, ze nie byłam jednak pierwsza, ale z drugiej strony cieszyłam się na to, że poskaczę sobie na kutasie Marcina trochę dłużej. Jednak tak czy inaczej nie mogłam się powstrzymać na widok Kornelii, z której sperma wyciekała jak mleko z dziurawego opakowania. Kucnęłam pod koleżanką, chwyciłam ją mocno za uda i wessałam się w nektar wypływający z jej cipki. W tym rozkosznym pocałunku podzieliłyśmy się gęstym, pachnącym wyciągiem z Marcina.

Strzał poszedł, ale kutas dalej stał. Nie czekając na to, aż sperma wyschnie na drgającym koleżce, a także na Kamilkę, którą jednogłośnie uznałyśmy na zbyt delikatną na to zadanie, Monika dosiadła Marcina. Zgodnie ze swoją żywiołową naturą, zaczęła wywijać biodrami zaraz nad udami mojego przyszłego pasierba. Z ekscytacją patrzyłam jak jej soczysta dupka wali w ściśnięte i czerwone jaja. Tym razem wytrzymały trochę więcej niż z Kornelią, ale i tak za długo nie pobalowały. Wraz z jednym z mocniejszych ruchów Moniki naprężyły się i wypuściły z siebie słodki soczek, który sprawił, że moja droga przyjaciółka wydała z siebie rozkoszny jęk. Nie chciała jednak zejść. Chlupocząc, dalej skakała na ledwo przytomnym Marcinku. Dopiero kiedy położyłam jej dłoń na ramieniu, opamiętała się i zeszła z pracowitego drążka, który zdołał obsłużyć już dwie panie. A teraz miał zaspokoić mnie.

Marcin ledwo zipał. Nie był w stanie wypowiedzieć nawet słowa. Widziałam, że jego kutas po dwóch wytryskach potrzebuje wzmocnienia, więc wzięłam go do ust i porządnie go wylizałam, pochłaniając przy okazji wszystkie apetyczne płyny, które wyciekły z wnętrza Kornelii i Moniki. Kiedy moje wargi były już całe białe, w końcu odkleiłam się od kutasa, jednak on nie chciał odkleić się ode mnie. Między moimi ustami a fiutem nastoletniego chłopaka ciągnęła się długa, zawiesista nitka sklejona ze śliny, spermy i oliwy moich koleżanek (bynajmniej nie extra virgin). Przerwałam ją w końcu języczkiem i dopiero wtedy dosiadłam Marcina.

Ach! Jego kutas był zupełnie inny niż męskość tego, który w ciągu najbliższej doby miał stać się moim mężem. Może nie miał w sobie tak dojrzałej klasy, ale za to emanował wigorem, który od razu wprawił mnie w dzikie wibracje. Zaczęłam bez opamiętania skakać po wyczerpanym Marcinie, jeszcze mocniej niż wcześniej robiła to Monika. Pierdoliłam go nie jak kobieta, która szykuje się do złożenia przysięgi małżeńskiej, tylko jak zajadła nimfomanka. Nie przerywając dymania jego twardego jak kamień kutasa, zaczęłam podszczypywać długimi, czerwonymi paznokciami jego sutki. A on był tak wycieńczony, że w ogóle nie reagował. Z przymkniętymi oczami całkowicie mi się oddawał. Oby tylko nie zniechęciło go to do dalszego podglądania, pomyślałam. Chciałabym go jeszcze kiedyś przyłapać na waleniu konia, żeby potem znowu za karę go wyruchać. W końcu poczułam, że kutas chłopaka drga, jakby zbliżał się do wytrysku. Ja byłam jednak jeszcze kawałek od orgazmu. Nie przestając ujeżdżać Marcina, wymierzyłam mu policzek w twarz, przysunęłam do siebie jego podbródek i wycedziłam: – Masz się nie spuszczać, dopóki nie dojdę, gówniarzu… – Strach obleciał go tak, że momentalnie odechciało mu się strzelać. Trzymając go za fraki, poużywałam sobie na nim bez granic i, ach!, w końcu doszłam. Dopiero wtedy pozwoliłam bezwładnemu ciału Marcina opaść na twarde krzesło. Jego ciepła sperma zapewniła mi uczucia, o jakich mogłabym tylko marzyć, gdybym nie poślubiała biznesmena z nastoletnim synalkiem. Zeszłam z wspaniałego, młodego kutasa i ponownie, tym razem milej, przysunęłam swoją twarz do twarzy Marcina.

– I co, chłopczyku – spytałam – nie będziesz już więcej podglądał? – spytałam, mając nadzieję, że zakaz skutecznie zachęci chłopaka do dalszych wykroczeń.

– N-nie – wydukał, oszołomiony, tym, co przed chwilą zaszło.

– Brawo – w nagrodę pogłaskałam go po wytarmoszonym fiucie – w takim razie na dzisiaj już dość wrażeń.

Uwolniłam go, a on padł. Zaniosłam go do sypialni i na pożegnanie zrobiłam mu na śpiąco długiego loda. Wyssałam z niego całe nasienie, do ostatniej kropelki, przełknęłam je i oblizałam się ze smakiem. Ach, jak wspaniale wychodzić za mąż za mężczyznę, który ma takiego wspaniałego syna!

Oceń opowiadanie:

4.7 / 5. Ocen: 577

OmeTV.pl - Polski Video Czat Poznaj nowe osoby z całej Polski na www.OMETV.pl