To była pierwsza praca po liceum, między maturą a studiami. Zatrudniłem się w lokalnym markecie, skąd miałem blisko do domu. Niestety jednak… atmosfera w samej robocie zawsze była średnia. A przynajmniej tak to odbierałem przez pierwszy miesiąc. Pani Alicja, która dla klientów była słodka, dla nas była totalną suką, która wykorzystywała fakt, że jest kierowniczką i może nami pomiatać. Ja w sumie nawet nie miałem o to pretensji. Czemu?
Gdybyście ją zobaczyli… miała ze 35-40 lat, duże cycki, spory tyłek, a do tego wąską talię. Zawsze upindrzona, zawsze pachnąca, z głębokim dekoltem, w którym czasem widać duże aureole sutków. Innymi słowy – mokry sen dziewiętnastolatków. A przynajmniej takich jak ja.
To, co się wydarzyło… to miało miejsce na niedługo przed zamknięciem. Ekipa tego dnia była mniejsza niż zazwyczaj. Wwiozłem na palecie jakieś stare kartony na magazyn, kiedy wyszła mi naprzeciw.
– Ty, Karol – zawołała mnie. Na początku nie załapałem, że to o mnie chodzi.
– Jestem Tomek… – odparłem.
– Nieważne. Czemu masło jeszcze nie rozłożone na półkach? – wskazała na chłodnicę obok.
– Pani kierowniczka sama kazała zostawić.
– Taki kit to możesz sobie mamusi wciskać… dalej będziesz gapił mi się na cycki?
Uniosłem wzrok. Złapała mnie na tym. Cholera. Nie wiedziałem, jak się wyłgać.
– Ja przepraszam, ja po prostu…
– Wiem, że to robisz od dłuższego czasu, nie jestem ślepa. Myślisz, że co, że jak noszę głęboki dekolt na wielkim biuście, to możesz się bezkarnie gapić?
– Ja nie, nie myślałem tak…
– Że możesz sobie potem do nich trzepać? A może mam ci je bardziej pokazać, co? – rozchyliła nieco dekolt, ukazując duże półkule, mocno wypchnięte w staniku.
– Ale o co pani chodzi? – zacząłem się już denerwować.
– O to, że jesteś młodym zboczuchem, który pewnie chętnie by wyruchał swoją kierowniczkę. Nie mam racji?
– Pani jest nienormalna…
– Ja? – jej twarz stężała, a źrenice zrobiły się niebezpiecznie wąskie – Ja nienormalna? Chodź no tu – chwyciła mnie za krocze i pociągnęła za sobą. Czułem, jak jej dłoń miażdży moje jądra. Tego się absolutnie nie spodziewałem.
– Co pani… robi… – mówiłem cienkim, wysokim głosem, bojąc się tylko, żeby mocniej nie ścisnęła. Sytuacja z jednej strony była niezręczna, ale z drugiej… jej dotyk sprawiał, że podniecenie rosło.
– Pokażę ci, co znaczy być nienormalną – dociągnęła mnie do jednej z palet, na której leżał papier toaletowy. Mocno ugniatała moje jądra, rozpinając jednocześnie swój pasek i spodnie. Zrzuciła je i usiadła na towarze, rozchylając mocno nogi. Patrzyłem na jej owłosioną cipę, która lśniła w świetle świetlówki – Ssij ją i wylizuj.
– Panią pogięło…
– Co powiedziałeś, smarkaczu? – ścisnęła mocniej moje jaja, aż stęknąłem z bólu – Na kolana, gówniarzu!
Ukląkłem, patrząc na nią ze zdziwieniem. Przeniosłem wzrok na cipkę, która aż pulsowała. Czerwona, wilgotna, wyraźnie spragniona. Pochyliłem się do niej i zacząłem ssać łechtaczkę. Wylizywałem ją delikatnie, tak, jak moja była lubiła.
– Co ty? Cipa jesteś? To się zamień z nią miejscami – syknęła – Rób to, jak facet! – docisnęła moją głowę i zacząłem mocno wylizywać jej szparę. Była słonawa, pachniała wyraziście i kusząco. Zareagowałem na jej komendę. Wylizywałem i ssałem muszelkę, a ona wydawała się niewzruszona. Tylko przez zęby było słychać cichy świst powietrza.
– No… teraz lepiej – sapała, napierając na mnie kroczem – Nie zapomnij o palcach. Grzeb mi w cipce.
Zacząłem ją rozpychać. Rozszerzałem ją, wciskałem głębiej język. Kręciłem nim tak, żeby dotrzeć do każdej ścianki.
– Pokaż, co masz w majtach – odepchnęła mnie od siebie, a gdy się podniosłem, zaczęła rozpinać mi spodnie. Zdarła je do połowy ud wraz z bokserkami – No całkiem solidny kutas – ujęła go w dłoń i oglądała jak towar na półce. Ścisnęła mocno i przesunęła dłonią kilka razy, plując na niego obficie – Nada się – stwierdziła i rozparła się na paczkach z papierem toaletowym – No… chodź do kierowniczki… chyba że chcesz mnie nazwać mamusią?
Nie nazwałem jej w żaden sposób. Po prostu wszedłem w nią mocno, po jaja, aż krzyknęła.
– No… dobry chłopczyk. Pokaż, jak to robi dzisiejsza młodzież – naciskała na mnie, narzucała rytm, a ja tylko się dostosowałem. Była nieokrzesana, wyraźnie spragniona. I może dlatego była wredną suką. Teraz dała się rozpychać ostro, aż nasze ciała się zderzały, a z jej cipki soki płynęły na towar.
W podnieceniu uderzyła mnie w twarz, by zaraz przyciągnąć ją do siebie i obdarować solidnym całusem. Rozchyliła mocno swoją bluzkę, pokazując wielkie cycki, które zaczęła wylizywać. Mokre, ciemne i duże aureolki przykuwały uwagę i powodowały, że rzeczywiście chciałem się starać.
W końcu odepchnęła mnie od siebie, wzięła go między te duże półkule, napluła na penisa i zaczęła trzepać. Nie mogłem wytrzymać. Trwało to może 2-3 minuty, aż się w końcu spuściłem, zabryzgując spermą jej twarz i biust. Wstała usmarowana nasieniem i poklepała mnie po policzku.
– Sprawuj się tak, to pomyślimy o premii dla ciebie – uśmiechnęła się, otworzyła jedną paczkę z papierem i wytarła spermę, po czym rzuciła zwitek na podłogę i wróciła do swoich obowiązków.