Nadszedł wieczór…
Zgodnie z umową, właśnie szykowałam się do kolejnego spotkania z Tobą… Prysznic, lekki makijaż, czarna spódniczka, szpilki i bluzka (ta z mnóstwem drobnych guzików) i mogę wychodzić.
Delikatnie zapukałam do drzwi Twojego mieszkania (wiem, jak bardzo nie lubisz dźwięku dzwonka) i krótką chwilę stałam w oczekiwaniu na ich otwarcie.
Nie zdążyłam dobrze przekroczyć progu, gdy zdecydowanym ruchem pociągnąłeś mnie do środka i przywarłeś swoimi gorącymi ustami do moich w długim pocałunku. Nogi się pode mną ugięły, a serce gwałtownie przyspieszyło. Nie czekałeś aż zdejmę kurtkę – sam się tym zająłeś. Nie pozwoliłeś na moje dalsze ruchy, chwyciłeś mnie za ramiona i poprowadziłeś w kierunku sypialni…
Tam, przy przygaszonym świetle, kazałeś mi stanąć na przeciw siebie i zacząłeś rozpinać guziki mojej bluzki. Nakazałeś patrzeć sobie głęboko w oczy i nie spuszczać głowy. Następnie rozpiąłeś mój stanik i przez dłuższą chwilę przyglądałeś się moim piersiom. Zsunąłeś spódniczkę i ruchem ręki zmusiłeś mnie do uklęknięcia. Sięgnąłeś po kajdanki. Nie bacząc na moje nieśmiałe protesty skrzyżowałeś moje ramiona za plecami i spiąłeś je w nadgarstkach. Metal był zimny, nieprzyjemny, ale nie miałam się go jak pozbyć. Chwyciłeś mnie za włosy i gwałtownie przystawiłeś usta do rozchylonego już rozporka. Poczułam Twoją twardą męskość. Jeszcze chciałam coś powiedzieć, ale… nie zdążyłam. Włożyłeś mi Go głęboko, do samego gardła i ruchem swoich rąk nadałeś tempo mojej, próbującej się uchylić, głowie. Do przodu. Do tyłu. Na boki. Prawie traciłam oddech, jednak nie zwracałeś na to uwagi. Mimo wszystko, czułam w sobie rosnące pożądanie. Po policzkach zaczęły mi płynąć łzy, a Ty ponownie kazałeś mi patrzeć sobie głęboko w oczy. Chciałam zaczerpnąć powietrza, na moment się odsunąć, ale nadal miałam skute za plecami ręce.
Nagle, złapałeś mnie za szyję i zdecydowanym ruchem pchnąłeś w kierunku materaca. Ściągnąłeś ze mnie wilgotne stringi i cisnąłeś je na bok. Ułożyłeś mój tyłek wysoko i sięgnąłeś po skórzany pas i knebel z czerwoną kulką… Już wiedziałam co będzie dalej, a przynajmniej tak mi się wydawało… Chwyciłeś mnie za głowę i wepchnąłeś mi kulkę głęboko, zaciskając przy tym skórzane paski. Chwilę później poczułam na pośladku delikatne smagnięcie paska, potem kolejne i jeszcze kolejne. Gdy myślałam, że skończyłeś, kilka (straciłam rachubę) mocniejszych smagnięć poczułam dokładnie między nogami, na cipce. Okrutny, a jednocześnie nieprawdopodobnie podniecający ból przeszył całe moje ciało. Chciałam uciec, ale byłam kompletnie unieruchomiona. Chciałam coś powiedzieć, krzyknąć, ale głos wiązł mi głęboko w gardle. Zaschło mi w ustach, natomiast w dole czułam nieprawdopodobną wilgoć. Pragnęłam poczuć Cię w sobie, ale… Ty miałeś inny plan…
Nakazałeś mi się nie ruszać i szybkim krokiem ruszyłeś w stronę szafy. Moment później włożyłeś mi na oczy przepaskę a do uszu… stopery. Teraz nie mogłam się ruszać, mówić, w dodatku nic nie widziałam ani nie słyszałam. Odwróciłeś mnie na plecy i rozłożyłeś nogi. Z ulgą pomyślałam, że nareszcie wejdziesz we mnie. Bardzo się pomyliłam. Ponownie miałeś w dłoni skórzany pas i raz za razem wymierzałeś nim karę prosto w moją obnażoną cipkę. Czułam jak płonie – ogniem pożądania i bólu. Po chwili zlitowałeś się i delikatnymi, kolistymi ruchami rozmasowałeś ją swoją gołą dłonią. Poczułam wdzięczność.
Niestety, ta błoga chwila nie trwała długo…
Nie spodziewałam się, że poczuję pas na swoich nagich piersiach. Po 5 razów na każdą. Kiedy miałam wrażenie, że nie wytrzymam ani jednego smagnięcia więcej, uderzyłeś jeszcze po 2 razy w każdą.
Wyjąłeś zatyczki z uszu i rozkazałeś mi, abym się odwróciła. Byłam obolała, więc każdy ruch był wysiłkiem, a każdy kontakt z kocem, na którym leżałam, dodatkową torturę. Wiem, ruszałam się wolno. Za wolno… dlatego, gdy w końcu udało mi się ułożyć w oczekiwanej przez Ciebie pozycji, czekała mnie kara – dodatkowe 10 razów w tyłek. Przyjęłam je z godnością, bo wiedziałam, że zasłużyłam.
Usłyszałam, jak sięgnąłeś po lubrykat i poczułam, jak posmarowałeś moją tylną dziurkę. Wolałabym Cię w cipce, ale… nie miałam nic do powiedzenia. To Ty decydowałeś. Wsunąłeś we mnie palec – najpierw jeden, później drugi. Zacząłeś zataczać kółka, aż w końcu byłam gotowa Cię przyjąć. Twoja męskość znalazła się we mnie szybko… za szybko. Chciałam krzyknąć, abyś zwolnił, ale… ponownie głos uwiązł mi w gardle, zatrzymany czerwonym kneblem. Pomyślałam, jak bardzo go w tym momencie nienawidzę. Przytrzymywałeś moje ciało tak, abym nie opadła bezwładnie na materac i posuwałeś coraz szybciej i coraz mocniej. Po chwili nie czułam już bólu a ogromną przyjemność. Fala rozkoszy zaczęła władać całym moim ciałem i chwilę później doszłam, razem z Tobą, wijąc się pod dotykiem Twoich dłoni i czując jak zalewasz mnie gorącym potokiem .. .
Teraz powoli mój oddech się uspokaja, serce zwalnia. Leżę na boku, wtulona w Twoje równie mocno rozpalone ciało. Delikatnie dotykasz mnie opuszkami palców, kojąc ból i pieczenie wciąż obecne na mojej skórze. Czuję się szczęśliwa, spełniona i wdzięczna za kolejny raz kiedy mój świat rozpadł się na kawałki u Twoich stóp i pozwolił mi wznieść się wysoko, pod gwiazdy.
Fajnie się czytało.
Zapraszamy na bloga http://surowo-karane.blogspot.com/