Seksowne szepty kochanki

lol

Znałyśmy się dosyć długo. Razem zaczynałyśmy pracę w tym samym banku i to chyba zbliżyło nas do siebie. Obie czułyśmy się trochę zagubione w nowym środowisku, tym bardziej, że pozostali funkcjonowali już w bardziej lub mniej zżytych grupach koleżeńskich Podobała mi się. Nawet bardzo.

Od samego początku, od pierwszego dnia, gdy spotkałyśmy się na korytarzu. Włosy do ramion, niebiesko-zielone oczy, ciepły uśmiech. Chodziłam więc zakochana po uszy i całkowicie nieszczęśliwa. Bo po pierwsze – w pracy lepiej nie wdawać się w żadne układy (zwłaszcza te mniej typowe), a po drugie – Lucyna była typową heteryczką – z mężem i dziećmi.
Przynajmniej tak mi się na początku wydawało. Gdy zaczęły się wspólne wyjazdy na szkolenia, okazało się że niezupełnie tak było. Szczęśliwa rodzina tylko dla postronnych obserwatorów była taką. Tymczasem męża Lucyny pochłaniała praca. Wyjeżdżał wcześnie rano, wracał późnym wieczorem. I jak to zazwyczaj w takim układzie bywa – wcale nie miał ochoty na zabawy z dziećmi, na wspólny spacer, a tym bardziej na długie rozmowy z żoną. Wymagał porządku, jedzenia i spokoju dla siebie. Mnie po jakim czasie minęła pierwsza gorączka. Nie opuszczały mnie, oczywiście, marzenia o miłych intymnych chwilach tylko we dwie. Prawdopodobnie było to widoczne czasami w moim wzroku, bo Lucy niekiedy milkła, uśmiechała się i pytała – No, co ? Mogłam tylko odwzajemnić uśmiech i podjąć na nowo konwersację. Nie chciałam stwarzać sobie problemów. Miałam ich tak wystarczająco dużo. Tego wspaniałego dnia nic właściwie nie zapowiadało. Była słoneczna pogoda. Poszłam na długi spacer, odkurzyłam mieszkanie i nastał wieczór. Znalazłam się przy telefonie i zupełnie odruchowo wykręciłam numer Lucy.
– To ty ? Chodź, pójdziemy na grzane wino do „Niedźwiadka”
– Nie mogę, mam jeszcze całą górę prasowania
– To już Ci na pewno nie ucieknie. Jutro ma padać deszcz, więc i tak będziesz siedzieć w domu. przyjadę po Ciebie za pół godziny No i zgodziła się. Bez wielkiego namawiania.
U „Niedźwiadka” było sympatycznie. Miałyśmy doskonałe humory, szczęśliwie dało się uniknąć przygnębiających tematów. Nastrój zrobił się wyjątkowo miły. Przygaszone światła, dyskretna muzyka i świece na stoliku
– Pojedziemy jeszcze do Ciebie. Chcę zobaczyć ten nowy obraz, który kupiłaś
– Dobrze, ze wszystko posprzątane – przemknęło mi przez myśl. Co prawda przed Lucyną nie musiałam udawać pedantycznej gospodyni, ale lubiłam gdy po wejściu mówiła : U Ciebie to zawsze jest tak ładnie…
Do drzwi mieszkania wszystko było jak zwykle. Dopiero jak odgrodziliśmy się od wszystkiego co na zewnątrz, klatka po klatce zaczął się przesuwać ten najcudowniejszy film.
Lucyna weszła pierwsza. Zamknęłam za nami drzwi i stanęłyśmy od siebie na wyciągnięcie dłoni. Lucy rozpięła guziki płaszcza, więc przytrzymałam Ją za ramiona, żeby pomóc go ściągnąć. Stałyśmy tak przez chwilę – ja, łowiąc gorączkowo zapach jej włosów, Ona dotknęła mimochodem mojej dłoni. Płaszcz miękko spłynął na podłogę. Odwróciłam Ją do siebie. Spojrzała na mnie tak, że wspomnienie tej chwili do dziś wywołuje we mnie przyjemny dreszcz
– Podobasz mi się, jesteś najcudowniejszym stworzeniem, jakie udało mi się spotkać w życiu.
– Nie wygłupiaj się – odpowiedziała niepewnie, podejrzliwie.
– Chcę się z tobą kochać – usłyszałam siebie i już nawet nie było czasu na panikę, bo Jej usta dotknęły moich. Ciepłe, miękkie, czułe.
Delikatny uścisk warg, wilgotne języki szukające się w pośpiechu. Bałam się otworzyć oczy, bałam się odetchnąć, poruszyć – byle nie prysł czar, by zatrzymać tę chwilę. Mogłam nareszcie dotknąć Jej włosów, mogłam wpleść w nie dłonie. Chciało mi się płakać ze szczęścia.
– Chodź – wydusiłam wreszcie przez zaciśnięte gardło.
Wzięłam Lucy za rękę i poszłyśmy do sypialni. Jakże długa wydawała się ta droga. Lucyna podeszła do łóżka, pogładziła ręką po aksamitnej pościeli, jednym ruchem zrzuciła szpilki ze stóp i oparła się na poduszkach, podeszłam do Niej, przyciągnęła mnie do siebie. Zaczęłam Ją rozbierać. To najcudowniejsze misterium, jakie można sobie wyobrazić. Gdy jeszcze wszystko przed nami. Gdy już tak bardzo chcemy być ze sobą, gdy znikają ostatnie bariery. Powoli rozpięłam Jej bluzkę, pod którą połyskiwał czarny koronkowy biustonosz, zsunęłam go z Jej piersi, szybko rozebrałam się. Zostawiłam na sobie tylko bieliznę i pończochy, Lucyna zrzuciła resztę ubrania i przycisnęła usta do mojego łona, nie ściągnęła nawet ze mnie bielizny. Jej język drgał przez materiał na najczulszym miejscu mego ciała. Chwyciłam jej głowę, przywarłam mocno do jej ust, czułam jak staję się mokra i zaczynam drżeć, chwyciłam Ją za głowę i zaczęłyśmy się całować. Całowałyśmy się bez przerwy. Dotykałam jej twarzy, tuliłam ją do siebie jak dziecko pluszową zabawkę. Ciągle z obawą by Jej nie stracić. Gdy dotarłam do piersi przebiegł Ją dreszcz, wtedy wiedziałam że jest naprawdę moja. Skóra Lucyny był gładka i pachnąca. Piersi pod moim dotykiem stały się twardsze i pełniejsze, dotykałam językiem twardy sutek, całowałam zagłębienie pod pachą, napięty brzuch. Nasze pocałunki były coraz bardziej namiętne, wszystko zniknęło, byłyśmy tylko we dwie – dla siebie… To był najdoskonalszy seks, najpełniejsza integracja. Aksamitność Jej skóry była nieprawdopodobna. Tylko kobieta może być taka. Całe ciało otwarte na mój dotyk, na najmniejsze muśnięcie dłoni, najdelikatniejsze dotknięcie ust Ostatni pocałunek przed otwarciem drzwi.
– Było cudownie, jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze, Kocham Cię – wyszeptała mi do ucha. Smutna cisza w samochodzie. Obie miałyśmy łzy w oczach, gdy naciskała klamkę, by wrócić do tego co zawsze…

Oceń opowiadanie:

4.9 / 5. Ocen: 8

OmeTV.pl - Polski Video Czat Poznaj nowe osoby z całej Polski na www.OMETV.pl

Dodaj komentarz