Czwartek, ósma godzina lekcyjna i kolejna lekcja WF’u, którą prowadzę. Dlaczego tak bardzo nie mogę się jej doczekać? Otóż…W końcu wybrałam sobie swojego prywatnego kundla. Obserwował mnie od wielu zajęć, za każdym razem cieszył się jak go karciłam, gdy nie potrafił wykonać ćwiczenia poprawnie. Wiem, że robi to specjalnie, ta jego kundlowatość wylewa się z jego wyrazu twarzy. Specjalnie wychodzi ostatni z szatni, a ja wiem, że po ósmej godzinie lekcyjnej woźnej już nie ma i zostaniemy sami. Widziałam, że ma dziewczynę, mizerna i bez charakteru, denerwowało mnie to.
Siedziałam w kantorku, spoglądałam czy wszyscy z grupy już wyszli. Gdy byłam pewna, wparowałam do szatni i go zobaczyłam. Bez koszulki, w samych bokserkach i te przestraszone oczy. Coś we mnie zabuzowało…niesamowicie się podnieciłam, w szatni było gorąco, co tylko potęgowało nieziemską atmosferę.
~ Na co się patrzysz, psie? Wiem, że na mnie czekałeś. Chyba nie na tą twoją tępą szmatę – odparłam sucho, coraz szybciej zbliżając się do niego.
~ S..skąd wiedziałaś? – odpowiedział niemrawo.
~ Skąd wiedziałam? Wytłumaczmy sobie coś kundlu, zwracasz się do mnie Lady, możesz odpowiedzieć tylko tak, a odzywasz się kiedy ja ci pozwolę i robisz to co ci każe – splunęłam na niego, następnie chwyciłam go za włosy i zaciągnęłam do tyłu, drugą dłonią rozszerzyłam mu usta i naplułam do środka tak, że aż się zachłysnął. Gdy przestał kaszleć, pokiwał tylko głową, bo wiedział, że nie może nic powiedzieć.
~ Ahhhh, jestem zmęczona po tylu dniach pracy, rzygać mi się chciało jak musiałam patrzeć na te twoje anemiczne ruchy na zajęciach, a jeszcze gorzej jak myślę o tej twojej okropnej babie. Pewnie nie potrafi cie dobrze wytresować, co? Wygląda na taką, która wieczorem odmawia różaniec, odwraca się do ciebie plecami i idzie spać?
~ Tak, Lady – pokiwał głową
~ Nadajesz się do czegoś? Chyba tylko do bycia głupim kundlem, a kundle lubią lizać buty, więc do roboty – szarpnęłam jego włosami, tak aby skierować jego głowę w kierunku moich stóp, sama usiadłam wygodnie i spoglądałam na niego z góry.
Od razu wziął się do roboty, najpierw zaczął od podeszwy, przejeżdżał językiem w każdą stronę, miałam małe stopy, więc zdołał nawet wepchnąć cały czubek do ust. Ruszałam wtedy stopą, uwielbiałam jak się krztusi. Nie pomyliłam się, od razu mu stanął, widziałam jak tego pragnął. Kiedy zajął się dwoma butami, zgodziłam się, aby się odezwał.
~ Lady, proszę..błagam, Królowo, czy mógłbym zająć się też skarpetkami i stopami, tak pięknie pachną…ja nie, nie..mogę się powstrzymać.
Chwyciłam go za podbródek, jego cała twarz była w ślinie, nie wiedziałam czy to moja a może jego, kiedy ślinił się na widok moich butów.
~ Mniej szczekania tą twoją głupią gębą psie, a więcej roboty. Powinieneś mi być wdzięczny do końca twojego nędznego życia, że możesz oddychać tym samym powietrzem co ja, a co dopiero całować i lizać stopy Lady. Do roboty! – wrzasnęłam wręcz z oburzenia.
Wąchał moje skarpetki jak najdroższy perfum, ocierał się twarzą o nie, lizał, ssał jak najsłodszego lizaka. Czuł tę euforię. Ja zaśmiałam się szyderczo, wiedziałam, że ona nie mogła mu tego zapewnić. Podniósł wzrok, chwyciłam go za podbródek
~ Jesteś już mój, tylko mój, pierdolony kundlu, żadna inna nie ma prawa nawet na ciebie spojrzeć, będziesz moim psem do końca swoich dni, lojalnym, który nie będzie mógł odejść na metr od moich stóp – kolejny raz się zaśmiałam i splunęłam tak, że trafiłam go w oko.
Znowu zabrał się do roboty, językiem ssał każdy mój paluszek, podniosłam stopę do góry i położyłam mu na twarz, a on jak pies próbował językiem jej dotknąć.
~ Jak chcesz, to potrafisz, kilka miesięcy i może będziesz rasowy.. – splunęłam na moje stopy, zlizywał to jak najlepszy syrop.
~ Lady, jakie to pyszne, mmmmmm, twoje stopy po całym tygodniu tak pięknie pachną, zaraz oszaleje – łamał mu się głos i oddychał płytko, ale całował moje stopy jak największy skarb, a jego język dotarł do każdych ich zakamarków, były czyste na błysk i klejące od śliny.
~ Nie przypominam, żebym pozwoliła Ci się odezwać? – kopnęłam go tak, że przewrócił się na plecy. Wstałam, przejechałam mu stopą od twardego penisa w bokserkach aż do ust.
~ Chciałbyś jeszcze, co? Jak zasłużysz to się zastanowię. Teraz ubieraj się, masz minutę i nie chcę widzieć tutaj tego twojego obrzydliwego ryja – odpowiedziałam stanowczo, nawet na niego nie patrząc.
~ I jeszcze jedno, jak zobaczę tę tępa szmatę u twojego bloku, to nie ręcze za siebie, rozumiemy się?
Przestraszony szybko się podniósł na kolana.
~ Tak, Lady. Królowo najwspanialsza. Kundel dziękuje za okazanie takiej litości. Kundel będzie posłuszny i lojalny.
Zdążyłam tylko parsknąć śmiechem i trzasnąć drzwiami szatni.