Po prostu w to nie wierze. Rodzice podczas wypadu za miasto oświadczyli mi, że kupili dom na wsi, i że niedługo się przeprowadzamy. Jedyny mój atut był taki, że skończyłem już osiemnastkę i mogłem mieszkać sam. Niestety argumenty nie trafiały do moich starych.
Wyciągnąłem więc broń, że ostatnia klasa przede mną i matura, myślałem, że taki argument ich przekona. Częściowo się nie myliłem jednak też postawili warunek, całe wakacje musiałem mieszkać z nimi. Nie chciałem się ruszać z miasta, tu miałem swoje życie, przyjaciół i to co najważniejsze zastanawiałem się co ja k… będę robił na tej wsi.
Na szczęście do wakacji jeszcze były dwa miesiące, rodzice musieli już się przeprowadzić bo praca; mama zaczynała pracę w szpitalu, jest ginekologiem, ojciec natomiast otwierał prywatny gabinet stomatologiczny w miasteczku nie daleko wioski gdzie mieliśmy mieszkać. Pod nieobecność rodziców opiekę nade mną sprawowała sąsiadka. Doglądała co i jak i zdawała relację starym. Musiałem być grzeczny jak chciałem ugrać aby tu wrócić po wakacjach.
Te dwa miesiące minęły szybko. Ojciec nie mógł po mnie przyjechać do Łodzi więc musiałem tarabanić się busem. Dopiero na miejscu odebrał mnie z dworca (jeżeli można było nazwać to dworcem). Zacisnąłem zęby i starałem się nie marudzić. Okazało się, że domek nie był taki zły, okolica też całkiem łada. Pomyślałem sobie, że wakacje w ciszy dobrze mi zrobią. Miałem w końcu net telewizję, dam sobie jakoś radę. Pierwszego popołudnia postanowiłem pozwiedzać najbliższą okolicę, wziąłem rower i sobie pojeździłem. Wioska jak wioska, pola, rolnicy nic ciekawego, jedyny atut to taki, że było tu jeziorko i można było sobie popływać.
Tego wieczoru byłem sam z ojcem, matka miała dyżur. Siedziałem w pokoju przed komputerem i sprawdzałem na fellow czy nie ma jakiś profili w okolicy. Geje w końcu są wszędzie a jak lubię chłopców – taki mały mój sekret. W tym czasie ojciec mnie zawołał:
– Pójdziesz do sąsiadki po drugiej stronie drogi po jaka jutro sobie zrobimy na śniadanie, mieszka tam bardzo miła kobieta z synem, mama mówiła jej, że ty dziś wpadniesz pod wieczór bo jej nie będzie.
– Ale ja jak to ona mnie nie zna? Nie możesz iść?! – uniosłem się lekko.
– Nie, bo cię o to proszę, nie dyskutuj. Jest już zapłacone masz tylko iść i powiedzieć, że to do nas. Nie protestuj.
Ja Pier… nie znoszę takich sytuacji kobieta mnie nie zna a mam chodzić i coś kupować, jeszcze zamówione.
Chciał nie chciał, poszedłem. Sąsiadka mieszkała dosłanie po drugiej drogi. Podszedłem do bramy, był dzwonek, zadzwoniłem raz drugi. Nikt nie otwierał, już miałem się zbierać z powrotem, gdy nagle z drzwi wejściowych wyskoczył jakiś młody chłopka. Na oko 25 lat, blondynek, oczy koloru bezchmurnego nieba, był w samych kąpielówkach, na jago ładnie urzeźbionej klatce i brzuchu sypał się ładny, jasny zarost.
– Dzień dobry – rzekłem – ja po jajka, podobno zamówione i zapłacone.
– Cześć – odparł młody nieznajomy – ty musisz być synem państwa Wasiaków, mama mi mówiła, że podejdziesz. Przepraszam, że musiałeś czekać, przebierałem się, bo zaraz nad jezioro się wybieram. A tam na marginesie Piotrek jestem.
– Cyprian – przedstawiłem się – miło mi Pana poznać. Tak powiedziałem szczerze, było mi bardzo miło, go poznać. Chłopak jakich mało.
– Nie panuj mi tu, mów mi po imieniu. Wchodź, nie stój jak wryty, już Ci szykuje te jajka.
– Dzięki – teraz mogłem przyjrzeć się mu bliżej i zlustrować jego majtki, no chłopina skrywał tam kawałek mięsa.
– Sorry za strój ale czekając na Ciebie przebrałem się, jak mówiłem zaraz idę popływać. Matka pojechał na tydzień do siostry pilnować wnuków, a ja sam jestem na gospodarstwie. Widziałem Cię jak jeździsz na rowerze, ale jak chcesz mogę Ci pokazać fajne miejsce nad jeziorkiem, gdzie chodzę się kąpać zawsze. Zawsze jestem tam sam, nie to co na tej plaży, pełno ludzi.
– Eeee… dzięki – odparłem
– Pływać chyba umiesz?
– Umiem, odparłem. Muszę zanieść te jajka. I zapytać ojca, wolę nie igrać z nim bo mam interes do niego.
– Spoko to leć, na pewno się zgodzi. Poczekam na Ciebie i daj znać czy idziesz.
Tak jak przewidywał Piotrek ojciec nawet się ucieszył, że nie będę w domu sam siedział przy komputerze. Szybko się przebrałem i podszedłem do Piotrka.
– Jak miło Cię widzieć, chodź.
W drodze nad jezioro gadaliśmy o wszystkim i niczym. Piotrek wypytywał mnie o moje plany na przyszłość, itp. Opowiedziałem mu o układzie z rodzicami.
– To będziesz tylko na wakacje tutaj, szkoda trochę – stwierdził.
Miejsce, które mi pokazał było fajnie odcięte, można powiedzieć, że taka dzika plaża. Wykąpaliśmy się, zażartowałem nawet, że tu to na waleta można się kąpać. Piotrek się tylko uśmiechnął i odparł, że jak czasami tu późnym wieczorem przychodzi to tak robi, bo teraz to za wcześnie bo kilka osób zna to miejsce i czasami tu przychodzą, ale tylko miejscowi.
W drodze powrotnej opowiedział mi trochę o sobie, powiedział, że chciał zostać weterynarzem ale niestety w maturalnej klasie jego ojciec miał wypadek i musiał zająć się gospodarstwem. Wspólny czas minął nam szybko.
– Słuchaj młody, może wpadniesz do mnie na jakieś piwko, mam parę w lodówce a z Tobą mi się fajnie gada, co to za frajda pić samemu.
– Chętnie wpadnę, dam Ci znać teraz muszę iść, pogadam z ojcem.
– Jak coś to tak za jakąś godzinę, bo teraz muszę jeszcze trochę ogarnąć w podwórzu.
Miałem to szczęście, że moje okno wychodzi na ich podwórze to sobie Piotrka poobserwowałem, nie wytrzymałem i zwaliłem sobie konia jak go podglądałem.
Ojciec się oczywiście zgodził, trochę marudził – jak to on.
Poszedłem do sąsiada o określonej porze. Piotrek był w krótkich spodenkach, nie miał na sobie koszulki. Co za widok. Postawił piwo, zaczęliśmy rozmawiać, kontynuowaliśmy wcześniejsze rozmowy. Czas płynął szybko. Po kolejnym piwie temat zszedł na dziewczyny.
– Twoja panna to pewnie za Tobą tęskni? – zapytał.
– Nie mam dziewczyny, więc nie miałem awantur. A Ty masz kogoś?
– Nie mam, nie spotkałem nikogo odpowiedniego
Przez chwilę milczeliśmy. Piotrek znowu podjął dialog.
– Masz ładną sylwetkę. Trochę podrośniesz i poćwiczysz to laski będą piszczeć, pewnie już piszczą?
– Nie piszczą uwierz mi.
– Ja bym tam piszczał, jak….
– Jak co?
– Nie ważne… eee…
– No dokończ.
Zamiast dokończyć. Przysunął się do mnie i zaczął mnie całować, mój kutas od razu się podniósł.
– Przepraszam, nie powinienem – zapomnij…
– Cicho siedź – oddałem mu pocałunek – pociągasz mnie.
Zaczęliśmy się całować namiętnie, mój język zaczął krążyć po ciele Piotrka, lizałem go po szyi, schodziłem niżej, lizałem mu sutki, brzuch, pępek. Zszedłem do nieźle wypchanych spodenek, ściągnąłem je, moim oczom ukazał się ładny gruby, na oko 20 cm, ogolony penis Piotrka. Miał duże jajka, napletek zachodził na żołądź, złapałem go i ściągnąłem mu tą skórkę. Spojrzałem w oczy Piotra, uśmiechał się do mnie, zacząłem mu ssać, słyszałem jak mu jest dobrze. Ciągnąłem jak tylko umiałem najlepiej, bawiłem się jego wielkimi jajkami.
– Wstań, nie chcę za wcześnie skończyć – teraz on mnie posadził na kanapie, zaczął mnie znów całować, jego język i usta całowały mnie wszędzie, zarost po dwóch dniach nie golenie na oko, drapał mnie, co zwiększało doznania. Piotrek złapał mnie za kutasa, mam mniejszego od niego na oko 17, jednym słowem, zwykły przeciętny, zaczął ssać, nie wytrzymałem zalałem go. Nie zdążyłem go ostrzec.
– Sorry, nie chciałem do gardła.
– Ale ja chciałem – powiedział i mnie pocałował. Chodź do mnie do pokoju. Położył mnie na łóżku – odwróć się na brzuch. Chyba, że nie chcesz.
– Chcę odparłem, z Tobą chcę, tylko uważaj bo ja jeszcze dupy nikomu nie dawałem.
– Będę delikatny – położył się na mnie, zaczął znowu mnie całować po szyi, i plecach, drapał mnie zarostem. Zszedł do pośladków, odchylił je, zaczął i lizać rowek i dziurkę. Stękałem i jęczałem, było mi dobrze.
– Wejdź we mnie wyszeptałem.
– Nie mam gumek…
– Nie ważne, ja Ci się zlałem w usta to Ty możesz mi zalać tyłek.
Piotrek napierał na mnie po woli, mój zwieracz ustępował jego fallusowi, był już we mnie, jęknąłem z bólu, mój kochanek chciał wyjść ale go powstrzymałem. Chciałem aby mnie wydymał. Z każdym jego ruchem było mi co raz lepiej. Po kilku minutach odwrócił mnie na plecy i zarzucił moje nogi na swoje ramiona. Był bardzo delikatny, kochaliśmy się po woli, całował mnie przy tym, jego ruchy dawały mi mega rozkosz. Złapał mnie za kutasa, który znowu był sztywny, rypał mnie i walił mi konia, zlałem się po raz drugi. Piotrek przyspieszył, złapałem go za jajka, czułem, że nie wytrzyma długo. Jeszcze parę ruchów i poczułem jak mu kutas pulsuje, jego wszystkie mięśnie zesztywniały, jedna, druga salwa spermy. Jęczał jak oszalały, opadł na mnie, nie wychodząc ze mnie, jeszcze parę ruchów. Pocałowaliśmy się, wyszedł ze mnie, przytulił się do mnie.
– Szkoda, że będę miał Cię tylko do końca wakacji – powiedział.
– A chciałbyś dłużej?
– Na zawsze ….
– Macie tu jakieś dobre liceum, gdzie mogę zdać tą maturę – zapytałem – namiętnie go pocałowałem.