WAGs, wives and girlfriends – piękne, młode, bogate i… piekielnie znudzone żony i partnerki piłkarzy. Kto nie zna tego określenia…? Powinno się zdecydowanie odnosić nie tylko do kobiet piłkarzy, pomyślałam patrząc na scenę w moim salonie.
Może nie miałyśmy nóg do nieba, włosów do pasa i milionów na koncie, ale za to znudzone sportem i wyćwiczone w przeczekiwaniu kolejnych imprez byłyśmy koncertowo. Mój Bartek z dwoma kolegami z pracy oglądali finał mistrzostw świata i byłam dziwnie pewna, że nawet gdyby sufit spadł im na głowę to też mogliby tego nie zauważyć. Zaangażowanie samców w ten sport, prócz tego, że fascynowało mnie i bawiło, bywało czasem nieco męczące. OK, ten ostatni mecz przetrzymam, postanowiłam. Wróciłam do dziewczyn. Siedziałyśmy na tarasie, sącząc wino i czekając leniwie, aż odzyskamy naszych panów. Co mogło nie nastąpić zbyt szybko, uświadomiłam sobie, bo zanim pomeczowe emocje opadną, zazwyczaj musi minąć trochę czasu.
Marta, żona Pawła, opowiadała akurat o swoim nieokrzesanym szefie.
– I nie uwierzycie, on wtedy mówi, żebym zarezerwowała pokój. Pokój, rozumiecie?! Jeden! Spytałam pajaca, czy on zamierza spać na korytarzu, bo ja raczej nie. Stary oblech myślał, że sobie tanią panienkę znalazł!!
Gestykulowała zawzięcie, trzymając w eleganckiej dłoni kieliszek. Ledwie zdążyłam pomyśleć, że jakbym miała taka asystentkę – szczupłą, ciemnowłosą, niebieskooką i wyrafinowaną – to najpewniej też bym się ją starała zaciągnąć do łóżka, kiedy spora strużka czerwonego wina popłynęła na kremową sukienkę dziewczyny.
– Achhh! – jęknęła, tracąc wątek i patrząc na dzieło zniszczenia, które właśnie poczyniła – a tak ja lubiłam… – oglądała sukienkę z niekłamanym żalem.
– Spokojnie. Trzeba zaprać, póki świeże – Sabina patrzyła niewzruszona na rozżaloną koleżankę.
– Ale… – wiedziałyśmy, co Marta chce powiedzieć. Gestem tylko pokazała salon i było wiadomo, że w żaden sposób nie ruszy stąd Pawła przed końcem meczu.
– No przecież przestań się mazać, pożyczę ci coś i tu zapierzemy – powiedziałam, wstając – też jesteś mała, coś ci znajdę i po krzyku.
Faktycznie była mojej postury, więc to było najbardziej naturalne rozwiązanie. Bez słowa poszła ze mną na górę. Kiedy wybierałam w sypialni ciuchy, poszła do łazienki walczyć z plamami. Po chwili wróciła w samych majteczkach. Jej drobne piersi z maleńkimi, ciemnymi sutkami leciutko drgały, gdy szła korytarzem w moim kierunku. Dopiero teraz się zorientowałam, że była bez stanika. Patrzyła na mnie ciut zażenowana.
– Może być coś takiego? – podałam jej ubranie, ale dziewczyna nawet na nie nie spojrzała. Stała stanowczo zbyt blisko mnie. Wtuliła się policzkiem w moje ramię. Pachniała drogimi perfumami, winem i czymś jeszcze. Hmm, piżmowy zapach podnieconej kobiety. Zaskoczyło mnie to odkrycie.
– Tak, na pewno. Dziękuję – zamiast wziąć ode mnie ciuchy, miękko się przytuliła i pocałowała. Zaborczo, mocno. Jej język wdarł się do moich ust nie czekając na mój sprzeciw. Oddychała płytko i szybko. Poczułam dłoń pod spódniczką. Wcale nie miałam ochoty protestować. Ubrania wypadły mi z ręki. Cofnęłam się o kilka kroków i usiadłam na łóżku. Marta popchnęła mnie do tyłu. Opadłam na poduszki i pociągnęłam ją za sobą. Klęczała nade mną, rozpinając moją bluzkę. Jej język błądził niżej z każdym rozpiętym guzikiem. Bawiła się moimi sutkami, były twarde i ściągnięte z podniecenia. Trącała je językiem i przygryzała. Nawet nie zauważyłam, kiedy zdjęła moją spódnicę razem z majteczkami. Byłam rozgrzana i mokra, kiedy jej język dotknął mojej łechtaczki aż zawyłam z rozkoszy. Nie przestawała. Irytująco powoli i delikatnie lizała twardy guziczek, ssała moje płatki i sięgała języczkiem coraz głębiej w moją cipkę. Starałam się nie ruszać, ale kolejne fale podniecenia co i rusz wyrywały moje biodra w górę. Nie wytrzymałam, kiedy włożyła w moją mokrą pizdeczkę palec, z gardłowym krzykiem szarpnęłam się w jej stronę, nabijając się jeszcze mocniej. Wiedziała, czego potrzebuję. Po chwili tkwiła we mnie już cała jej drobna dłoń, a ona nie przerywając lizania mojego koralika pracowała nią ostro. Wiedziałam, że zaraz dojdę, czułam pierwsze fale zbliżającego się orgazmu, ale wtedy zwolniła tempo. Bawiła się mną, wiedziałam to! Soki z mojej piczki zalewały jej rękę, a ta mała, elegancka kobietka pierdoliła mnie nią z wprawą i precyzją rasowej kurewki! Kolejnej fali nie udało się jej zatrzymać, z głośnym krzykiem szczytowałam z ręką mojej koleżaneczki w piździe. Ostra fala orgazmu szarpała moim ciałem i dopiero, kiedy opadłam, rozluźniona i bezwładna, Marta wyjęła ze mnie dłoń. Patrząc mi w oczy starannie oblizała ją z moich soków i głęboko mnie pocałowała. Jej język, bezczelny i władczy, smakował mną i bez skrępowania badał wnętrze moich ust, rozpalając mnie na nowo.
– Chcę twojej pizdy – wychrypiałam, pociągając ją na siebie. Odwróciła się, siadając na mojej twarzy. Ostry zapach mokrej cipy aż zawrócił mi w głowie. Chciwie zanurzyłam w nim twarz. Lizałam jej gorące płateczki, brałam do ust raz jeden, raz drugi, na zmianę. Lizałam je aż po drugą dziurkę, aby zaraz wrócić do pieszczenia twardej łechtaczki. Dziewczyna wzdychała głośno, by za chwilę krzyczeć gardłowo. Opadła na mnie, wtulając twarz w moją cipę i wypinając się jeszcze bardziej.
Sięgnęłam do nocnego stolika, wyjmując jeden z wibratorów. Włączyłam go i przytknęłam do wejścia martowej piczki. Dziewczyna zesztywniała, a z wypiętej przede mną cipy spłynął kolejny strumyczek. Powoli, włożyłam sam czubek zabawki. Jęknęła i rozłożyła szerzej nogi. Wkładałam wibrator coraz głębiej, a jej ciasna pizda obejmowała go chciwie. Rżnęłam ją tą zabawką obawiając się trochę, że mogę jej zrobić krzywdę, ale ona krzycząc z bólu i rozkoszy błagała o więcej. W końcu waliłam jej cipsko bez umiaru, posuwając ją jak maszyna, ostro, równo i bezwzględnie, a ona wypinała się na spotkanie z wielkim, sztucznym chujem i dawała mu się pierdolić wciąż więcej i więcej. Każde moje uderzenie powiększało strużki soczku na udach, a pojedyncze westchnienia przeszły w gardłowy, zduszony krzyk. Waliłam ją moją zabaweczką już długo, ale dziewczyna wciąż nie miała dosyć. Nabijała swoją pizdę na tego gigantycznego kutasa, a ona brała go w siebie niemal do końca. W końcu podniosła się i wygięła do tyłu. Głośno jęcząc szczytowała, kiedy sztuczny chuj wciąż rozpierdalał jej ciasną piczkę.
Wyjęłam zabawkę z jej cipki. Dziewczyna odwróciła się do mnie przodem. Klęczała nade mną na czworakach, zlizując swoje soczki z mojej twarzy. Kiedy mnie pocałowała, nie wiedziałam już, czy smakuje mną czy sobą. Rozleniwiona i zaspokojona pieściła mnie delikatnie, a nasze języki bawiły się ze sobą.
Kiedy zdążyła sięgnąć do mojej cipki? Nawet tego nie zauważyłam. Poczułam sprawne palce pieszczące moją wciąż mokrą i rozgrzaną dziurkę. Poddałam się pieszczocie, ale w tej chwili Marta też szarpnęła się do tyłu. Podążyłam za jej wzrokiem. Widok Sabiny w rozpiętej sukience, w skupieniu pieszczącej nasze pizdy aż mnie oszołomił. Dziewczyna wpatrywała się w nas spod przymkniętych oczu, a jej obie dłonie pracowały nad naszymi cipami. Obie wypięłyśmy się, przyjmując nieoczekiwaną pieszczotę. Moja pizda wciąż nie miała dosyć rżnięcia, gorąca i nabrzmiała znów zaczęła ociekać soczkami. Marta przerwała tę błogość. Wstała ze mnie i bez słowa pociągnęła Sabinę na łóżko. Chyba jej się nie spodobało, że dziewczyna nieco się opierała. Sięgnęła po pasek od jej sukienki i powoli, solidnie przywiązała jej nadgarstki do poręczy mojego łóżka. Sabina już się nie opierała. Tymczasem Marta ulokowała się między jej nogami i zanurzyła twarz w mokrej piździe naszej koleżanki. Ja usiadłam na jej twarzy przodem do Marty. Język Sabiny natychmiast rozpoczął rozkoszny taniec na mojej gorącej piczce, wywołując kolejne strumyczki.
Marta podniosła się z klęczek. Sięgnęła po porzucony i mokry jeszcze po rżnięciu jej cipy wibrator. Pomyliłam się myśląc, że chce go wbić dziewczynie w pizdę. Podniosła jej rozłożone nogi. Przytrzymałam ją za kolana, kiedy Marta wbijała wielkie narzędzie w jej dupę. Sabina wyła i szarpała się, ale Marta była bezlitosna. Wiedziałam już, po co przywiązała ją do łóżka i byłam zaskoczona jej bezwzględnością. Pompowała tylną dziurkę dziewczyny ostro i rytmicznie, kompletnie nie zwracając uwagi na jej protesty. Zresztą, patrząc na cieknące z cipy soki też jakoś nie bardzo jej wierzyłam. Jej język pracował gorączkowo w mojej piczce, wywołując kolejne gorące dreszcze. Wciąż trzymając wysoko zadarte i rozłożone kolana Sabiny, patrząc jak Marta z zapamiętaniem wali jej dupę miałam kolejny długi, wyczerpujący orgazm. Słyszałam krzyk Sabiny krztuszącej się moimi soczkami, które spłynęły jej prosto na twarz i zobaczyłam, jak jej wystawiona w górę cipa również pulsuje. Szczytowałyśmy niemal jednocześnie, jęcząc i słabnąc stopniowo. Puściłam jej kolana, gdy zobaczyłam, że Marta wyjęła zabawkę ze zmaltretowanej dupy. Zsunęłam się na łóżko. Marta nachyliła się nad Sabiną i pocałowała ją głęboko. Czule gładziła jej twarz.
Nie miałyśmy kiedy odpocząć. Kompletnie straciłyśmy poczucie czasu, a niekoniecznie chciałyśmy, żeby panowie znaleźli nas w tej sytuacji. Ubrałyśmy się, miałam rację – Marta ślicznie wyglądała w mojej sukience. Zeszłyśmy na dół.
Panowie dołączyli do nas może z dziesięć minut później. Wciąż czułam w sobie osłabienie i zaspokojenie, jakie dały mi zręczne palce i zwinne języczki moich przyjaciółek.
– Bardzo się nudziłaś? – mruknął Bartek, przytulając się do moich pleców, kiedy nakrywałam stół do kolacji. Ocierał się o moją dupę, czułam jak jego chuj sztywnieje. Oparłam się o niego.
– Nie martw się, wynagrodzę ci to, jak pójdą – sugestywnie przyciągnął moje biodra, żebym poczuła, jaki twardy kutas czaka mnie jeszcze dziś.
– Cała przyjemność po mojej stronie – mruknęłam i pocałowałam go lekko. Kątem oka spojrzałam na dziewczyny. Doprawdy nie czułam się pokrzywdzona…
Autorka: Ewa
fajnie ostro napisane