W marcu zima mocno jeszcze trzymała. Kierownik zawołał mnie do biura, powiedział, że do końca miesiąca muszę wybrać moje nadgodziny, i resztę urlopu, za zeszły rok. Policzyliśmy to i już tego dnia skończyłem dniówkę dużo wcześniej. W drodze z pracy do domu, przechodząc obok biura podróży czasem tam zaglądałem.
Tej propozycji wcześniej nie widziałem, za parę dni wyjazd na tydzień na jedną z wysp kanaryjskich i to nie drogo. Wszedłem, okazało się, że ktoś zrezygnował. Długo się nie zastanawiałem, od razu zapłaciłem. A to zrobię Dance niespodziankę – pomyślałem. Wszedłem do mieszkania, nie było jej w pokoju, ani w kuchni, myślałem, że jej nie ma, ale po chwili usłyszałem odgłosy z sypialni, wszedłem i oniemiałem, na moim łóżku pieprzyła się z innym. Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Byłem wściekły, ale nie przerywałem im, bo nigdy wcześniej nie widziałem pornosa na żywo. Gdy zmieniali pozycję, to on mnie zauważył, chyba jeszcze bardziej go to podnieciło, nie przerywał, a ona z rozkoszy jęczała pod nim. Doszedł. Spojrzał znowu na mnie. Ona też teraz skierowała wzrok w moją stronę.
Odepchnęła go.
Wyszedłem.
Starałem się uspokoić, wypiłem jednego, potem drugiego.
Przed oczami stanęły mi wszystkie niejasne sytuacje, które między nami były. Łagodziła je zawsze seksem, była w tym dobra.
Uświadomiłem sobie, że byłem z nią tylko dlatego żeby nie być sam, ale nie kochałem jej. Jest dosyć ładna, młodsza ode mnie, a w łóżku była zawsze niezła, lecz mądrością i dobrocią nigdy nie grzeszyła.
Mieszkała u mnie nie cały rok, gdy ją poznałem, to ona wtedy prawie była krótko po rozwodzie, po paru dniach znajomości wprowadziła się do mnie na kilka dni i tak została.
Ja od dwóch lat jestem wdowcem. Dużo Dance brakowało do mojej Zuzi. Ale, jeżeli nie ma tej, którą kochałem, to starałem się pokochać tą, która była. Jednak to, że zastałem ją z innym facetem w dodatku w mojej sypialni, to przebrało miarkę.
On wyszedł, ona już ubrana usiadła obok mnie tłumacząc się:
– To nie jest tak jak myślisz, ja kocham ciebie. Wiesz, że byłam dzisiaj w sprawie pracy, spotkałam go, kolegę z podstawówki, zaprosiłam go na kawę i tak jakoś wyszło.
- To koniec! – Powiedziałem stanowczo.
- Bierz swoje rzeczy i wynoś się!
Błagała:
– Dzisiaj? – Zapytała, dodając:
- nie wyrzucaj mnie w taką pogodę.
Spojrzałem przez okno.
– Dobrze, ale jutro musisz się wyprowadzić.
W nocy jak zwykle, próbowała mnie jeszcze przekonywać swoimi wdziękami, lecz mnie to już nie ruszało.
Rano groziła mi, że nie mogę ją tak z dnia na dzień wyrzucać, muszę jej dać czas, aż sobie coś znajdzie.
Na szczęście nie była zameldowana. Na czynsz nie dała nigdy ani grosza. Powiedziałem jej, że jeżeli sama nie pójdzie, to ja ją wyrzucę, a jej rzeczy za nią.
Miałem już jej dosyć, zobaczyłem jej obłudę. Minęło południe, gdy sobie poszła. Głęboko odetchnąłem. Zrobiło się cicho, ale i pusto. Przypomniałem sobie, że zapłaciłem za wczasy dla dwóch osób. Byłem w biurze podróży, nic nie dało się już zrobić. Zziębnięty wróciłem do domu. Pojadę sam, zdecydowałem.
Na lotnisku oddałem już walizkę, czekałem na odlot. Zapatrzyłem się na piękną dziewczynę.
– Co się tak gapisz! Szukasz guza? – Odezwał się chłopak, który niespodziewanie stanął przede mną.
Spojrzałem na niego, widać było, że już coś wypił, za nim stanęło dwóch jego kolegów. Rzucając docinkami drwiąco się uśmiechali. Oni też już mieli w czubie, pewnie, dlatego odwagi im nie brakowało. Pojawiły się ich dziewczyny. Gdy ta, na którą patrzyłem podeszła bliżej i spojrzała na mnie, to moje pierwsze wrażeniem było, że to jest moja zmarła Zuzia, znowu młodziutka, taka jak była wtedy, gdy ja ją poznałem. Przeszedł przeze mnie przyjemny dreszcz. Odciągnęły ich. Odeszli gdzieś dalej. Dopiero w samolocie, gdy stewardesy podawały posiłek, to usłyszałem, że siedzą gdzieś z tyłu za mną.
Drzemałem, przez słuchawki słuchając muzyki. Siedziałem przy samym przejściu. Ktoś zahaczył o moje kolano, spojrzałem, to była ona – „moja Zuzia”, zobaczyłem jej miły uśmiech.
- Przepraszam. – Usłyszałem jej głos.
Pchnął ją ktoś, pochyliła się w moim kierunku. Mijała się z kimś. Odeszła, znowu zamknąłem oczy. Dawno o mojej Zuzi nie śniłem tak realistycznie. Potem przebudziłem się dopiero, gdy stewardesy podawały napoje.
Na lotnisku osoba z biura podróży skierowała mnie do Autobusu. Przy hotelu, wysiadłem tylko ja i jedna z tych młodych par, pozostałych dwóch par, w tym i „mojej Zuzi,” nie było w tym autobusie.
U nas w Polsce był śnieg, mróz, a tutaj słońce i bardzo ciepło. Od razu poszedłem na plażę. Wieczorem jedząc kolację, znowu zauważyłem, też pozostałą czwórkę.
Następnego dnia, było już po południu, gdy na plaży usłyszałem polską mowę, to byli oni. Cała szóstka rozłożyła się niedaleko mnie. Mówili swobodnie po polsku, pewnie myśleli, że nikt ich tutaj nie zrozumie:
– miałeś załatwić pokój, ja chcę się w nocy wyspać, i koniec z piciem – odezwała się jedna z dziewczyn.
Z ich dalszej rozmowy wywnioskowałem, że cała szóstka spała w jednym pokoju, w którym pewnie tak jak w moim, jest tylko jedno dwuosobowe, ale dosyć duże łóżko.
Wieczorem w hotelowej knajpce na dworze pomiędzy palmami rozbrzmiewała muzyka. Na scenie, były występy. Przyciągnęły one wielu turystów, też z poza hotelu. Prawie wszystkie stoliki były zajęte. Usiadłem z boku przy małym stoliku, który się prawie zwolnił. Popijałem drinka, patrząc na występ artystów. Było bardzo przyjemnie. Na parkiecie pojawiało się coraz więcej tańczących par. W gwarze muzyki usłyszałem bardziej donośne polskie głosy.
Ktoś, albo coś upadło, potłukło się szkło, dwóch kelnerów podążyło w tamtym kierunku. Obróciłem się, usiłowałem coś dojrzeć, ale z tego miejsca, gdzie ja siedziałem, nic nie widziałem. Zrobiło się tam zamieszanie, próbowałem coś dojrzeć. Gdy po chwili obróciłem się w kierunku mojego stolika, to zauważyłem, że zatrzymała się młoda kobieta. Nie zwróciłem na nią większej uwagi, bo znowu coś się tam coś działo, weszło paru mundurowych i wyprowadzali znajomych z lotniska. Muzyka cały czas grała, większość gości pewnie niczego nie zauważyła. Spojrzałem teraz na tą młodą kobietę, która ciągle stała przy moim stoliku. Teraz dopiero poznałem, to była ona „moja Zuzia” widziała, że jej przyjaciół wyprowadzają. Była załamana. Przysunąłem jej krzesło:
– proszę usiąść – powiedziałem.
Spojrzała na mnie, usiadła. Siedziała bez słowa patrząc ciągle w drzwi, którymi ich wyprowadzono.
– Napije się pani czegoś. – Zaproponowałem
Nie reagowała, dopiero po chwili odezwała się.
- Pan mówi po polsku? – Spojrzała mi w twarz, załamanym głosem pytając się:
– Co ja mam zrobić?
Skończył się mój drink, podszedł kelner.
Pokazałem mu, że jeszcze dwa razy to samo. Przyniósł.
Moja towarzyszka przy stoliku spojrzała na mnie.
– To dla mnie – zapytała.
Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas w milczeniu, przyglądałem się jej. Tak bardzo przypominała mi moją kochaną Zuzię, że czułem się bardzo szczęśliwy, w jej towarzystwie.
Widać było przerażenie na jej twarzy.
– Co ja mam teraz zrobić? Ja nie mam klucza do pokoju.
– W recepcji na pewno mają drugi – odpowiedziałem.
– Ale ja, Ja nie jestem tutaj zameldowana.
Po krótkiej chwili dodała:
– pokój jest na Ankę i Tadka, myśmy tylko z mężem u nich nocowali.
Możesz przenocować u mnie, a jutro pewnie wszystko się wyjaśni – starałem się ją uspokoić.
– Z panem? – Nie!
– Nie, nie ze mną, w moim pokoju drugie łóżko jest wolne.
Spojrzała na mnie dokładnie się mi przyglądając.
- No nie wiem, ale chyba nie mam innego wyjścia.
Wyszliśmy. Nie wiem, czy to ten drink, który ze mną wypiła, ale musiałem ją podtrzymać, by się nie przewróciła. Czując to, że było jej trudno wejść po schodach, idąc przylgnęła do mnie.
Weszliśmy do pokoju.
– mogę wziąć prysznic? – Od razu dodała:
– da mi pan coś, w czym mogłabym spać?
Wyjąłem koszulkę i szorty.
– Czy to może być?
– Tak dziękuję. – Weszła do łazienki.
Puściła wodę, a ja w myślach widziałem ją nagą pod prysznicem. Nie wiem, czy w moich myślach to była ona, czy moja Zuzia, taka jak ja ją pamiętałem, kiedy wtedy przed laty pierwszy raz zobaczyłem ją nagą. Podnieciły mnie te wspomnienia i poprawiałem mojego małego. Nawet nie słyszałem, kiedy w łazience zakręciła wodę i wyszła z niej. Ocknąłem się dopiero, gdy ona trzymając jedną ręką szorty by jej nie spadły, odezwała się do mnie:
– są trochę luźne.
Speszony, nic nie odpowiadając, wszedłem do łazienki. Pod prysznicem skończyłem to, co przed chwilą zacząłem. Gdy wyszedłem, to ona już leżała w łóżku. Nie wiem, czy już spała, ale miała zamknięte oczy. Położyłem się w drugim łóżku, ale jeszcze długo nie potrafiłem zasnąć.
Rano, gdy się przebudziłem, ona była już ubrana i chciała wychodzić.
– Poczekaj chwilę, zejdziemy razem na śniadanie.
Postanowiła po śniadaniu od razu pójść na policję. Gdy wyszliśmy po śniadaniu ze stołówki, pracownik hotelu wiózł wózek z bagażami.
– To nasze walizki.
Chciała biec w jego kierunku.
– Poczekaj, ja go odciągnę, a ty zabierz swoją walizkę.
Udało się, nawet nie zauważył, potem od razu pojawił się inny mężczyzna, z którym o czymś rozmawiali, i tamten zabrał wózek z walizkami na zewnątrz. Poszedłem za nim, włożył walizki do radiowozu i pojechał. Pracownik hotelu zabierał wózek. Moim słabym angielskim usiłowałem się coś dowiedzieć. Zrozumiałem, że tamci, z wczorajszej imprezy, swój urlop przesiedzą w areszcie.
Poszedłem w kierunku mojego pokoju, ona stała z walizką na korytarzu. Nie miałem odwagi jej o tym powiedzieć, ona miała nadzieję, że wypuszczą jej męża. Powiedziałem jej tylko, że walizki zabrano na policję.
Otworzyłem pokój, zostawiliśmy walizkę i pojechałem z nią taksówką na posterunek. Ona tam weszła, a ja czekałem na nią. Trwało to bardzo długo. Naprzeciw była knajpka ze stolikami na zewnątrz, czekałem tam, obserwując, kiedy ona wyjdzie.
– Pan tutaj jeszcze na mnie czeka? – Była zdziwiona.
– Nie wypuszczą ich, do odlotu przesiedzą w areszcie. Też może bym tam z nimi siedziała, gdyby nie to, że wyszłam do ubikacji.
Rozglądałem się za taksówką. Zatrzymała się jedna.
- Niech pan jedzie i nie psuje sobie urlopu, ja się przejdę.
Zostałem z nią, szliśmy już dosyć długo, zatrzymaliśmy się, by się czegoś napić. Ona była smutna zamyślona.
- Jak masz na imię? – Zapytałem, chciałem ją oderwać od smutnych myśli.
Nieobecna myślami, tylko spojrzała na mnie, nic nie odpowiadając.
Zacząłem jej mówić o sobie. O tym, że jestem wdowcem, też to, że ona jest bardzo podobna do mojej zmarłej żony. Ona wygląda tak, jak moja żona wyglądała wtedy, kiedy przed wielu laty ją poznałem. Zamyślona i chyba w ogóle mnie nie słuchała. Nagle utkwiła na mnie wzrok pytając się:
– Jak miała na imię?
Spojrzałem na nią, przecież już parokrotnie powiedziałem imię mojej zmarłej żony.
- Jak miała na imię pana żona? – Zapytała ponownie.
– Zuzia – odpowiedziałem,
Uśmiechnęła się,
– Zuzanna.
Widziałem, że chce coś powiedzieć, więc zamilkłem.
– On nigdy, taki nie był, nigdy tyle nie pił. Chcieliśmy wyjechać na tydzień z przyjaciółmi. Ale w tym terminie, była tylko jedna wolna oferta, jego kolega już był tutaj parę razy, powiedział, że na miejscu bez problemu załatwi się pokoje. Mój mąż zdecydował się na to, nie pytając się mnie w ogóle o zgodę, kupił tylko bilety na samolot. Ale na miejscu nie załatwili pokoju. Spaliśmy w szóstkę w jednym. No i jeszcze to.
Zamyśliła się.
Po chwili powiedziała:
– Nidy nie wybaczę mu tego.
Znowu zamilkła na chwilę.
– Czy pan dałby swoją żonę innemu?
Nie czekała na moją odpowiedź, mówiła dalej:
– Wszyscy wypiliśmy trochę, było fajnie, wesoło. Potem Anka zachowywała się prowokująco, wszyscy chłopcy jej skanowali, żeby się rozebrała przed nimi. Zrobiła to. Chłopcy podniecali się. Jej mąż nie zważając na to, że my jesteśmy też w pokoju pieścił ją, a ona go rozbierała. Podniecił mnie ich widok, nigdy wcześniej nie widziałam innego nagiego mężczyznę, poza moim mężem. A natura jej męża obficie obdarzyła. Nie protestowałam, gdy mój mąż mnie rozbierał. Przyznaję, że nie potrafiłam oderwać wzroku od męża Anki. Byliśmy tak blisko siebie. Poczułam, że dotyka mnie też inna ręka, spojrzałam na męża, on to też widział, nie zaprotestował, lecz zaczął pieścić Ankę, a Tadek już dwoma rękami dobierał się do mnie. Byłam pijana, pozwoliłam mu tylko na pieszczoty, podniecało mnie to. Gdy spojrzałam na parę obok, to widziałam, że obok nie skończyło się tylko na tym, mój mąż był już w jej środku. Tadek widział, że ich zobaczyłam, wykorzystał moment mojej nieuwagi i też to zrobił. Najgorsze było to, że było mi dobrze, że wtedy nie miałam żadnych skrupułów. Czułam, że Tadek dochodzi, nawet nie zdążyłam zareagować. Przestraszyłam się, a jak zajdę z nim w ciążę. Po chwili jednak uspokoiłam się, pomyślałam: nie, dzisiaj na pewno jeszcze nie mam płodnych dni. Gdy spojrzałam obok to przy Ance był już drugi napalony kolega, a jego pijaną żonę zainteresował duży penis Tadka. Czułam się z tym źle. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, gdy wyszłam to mój mąż przyglądał się tym parom i znowu był gotowy. Nie miałam ochoty, ale on wziął mnie przy nich prawie siłą.
Zamilkła.
– Przepraszam, nie wiem, dlaczego ja to panu mówię? Co sobie pan o mnie pomyśli? Jestem zła, sama na siebie. A teraz jeszcze i to, mój mąż jest w areszcie, a ja nie wiem gdzie ja się mam podziać.
Rozmawiając już o czymś zupełnie innym, dochodziliśmy do hotelu.
Dochodziła pora kolacji, poszliśmy na stołówkę. Do naszego stolika podszedł pracownik hotelu pytając się:
– Czy pani jest gościem naszego hotelu?
– Zostań ja to załatwię – powiedziałem.
Wyszedłem z nim do recepcji. Ja miałem zapłacone za dwie osoby, więc nie było z tym problemu. Wróciłem do stolika.
– Masz przeze mnie tylko kłopoty?
– Nie, ale jeżeli chcesz zostać, to musisz później pójść do recepcji z twoim dowodem i się zameldować.
Opowiedziałem jej o Dance, o tym, że to z nią zamierzałem tutaj przyjechać, ale wyszło inaczej.
Po kolacji wróciliśmy do pokoju, ona wzięła swój dowód i poszła do recepcji. Ciągle jeszcze nie wiedziałem jak ona ma na imię. Byłem też ciekaw ile ma lat. Gdy wróciła i położyła dowód na stoliku, chciałem go zobaczyć. Zabrała mi go z ręki, niespodziewanie całując mnie w usta.
– Chcę teraz być twoją Zuzią, taką jak mnie pamiętasz wtedy, gdy oboje byliśmy młodzi. A potem zostańmy nieznajomymi, tak jak przed przyjazdem tutaj.
Zaskoczony spojrzałem na nią.
Chowała swój dowód, a ja wyszedłem na balkon żeby ochłonąć po tym pocałunku.
Po chwili przyszła, przebrała się, miała na sobie króciutką obcisłą sukieneczkę, z cieniutkiego białego materiału.
Jędrne niezbyt duże piersi, uwydatniały jej zgrabną figurę. Ciemne otoczki odstających sutków prześwitywały przez cieniutki materiał.
Siedziałem sparaliżowany.
Ocierała nogą o moje kolano. Spojrzałem, co ona robi? Przez sukienkę prześwitywała górna część jej ciemnych włosów łonowych.
Nie miała zupełnie nic pod tą białą cieniutką sukienką.
Podciągnęła do góry sukienkę, usiadła na moim gołym kolanie. Czułem jej włosy, ciepło jej krocza, gdy się poruszyła poczułem wilgoć. Objęła mnie, przytulając się do mnie, czule mnie ucałowała.
Delikatnie odsunąłem ją od siebie, stawiała opór i ciągle siedziała mi na kolanie mówiąc:
– Myślisz, że ja wczoraj wieczorem nie zauważyłam, jak ty mnie pożądasz. Czekałam na ciebie, ale ty długo z łazienki nie wychodziłeś, a ja zasnęłam.
Wstałem, wszedłem do pokoju. Przyszła za mną.
– Nie!, ty masz męża. – Powiedziałem.
Nie potrafiłem jednak oderwać wzroku od niej, a na spodenkach z mojej piżamy wyraźnie było widać podniecenie.
– On, już wczoraj oddał mnie innemu, a teraz zostawił na pastwę losu.
Pchnęła mnie na łóżko tuląc się znowu do mnie. Pragnąłem jej, jak niczego innego.
Pieściłem, całowałem, szybko oboje byliśmy zupełnie nadzy.
Miałem świadomość, że to nie jest moja żona Zuzia, ale przełamałem opory mówiąc do niej wielokroć:
- kochana Zuziu.
Usiadła na mnie ujeżdżając mnie. Patrzyła mi prosto w oczy.
Czułem, że to prawie już, chciałem żeby ze mnie zeszła, ale ona nie miała zamiaru. Doszedłem w niej.
Położyła się na mnie, pieściliśmy wzajemnie nasze ciała.
Zlepieni potem i spermą leżeliśmy tak jeszcze dłuższą chwilę.
Wstałem, musiałem do łazienki, przyszła od razu za mną. Weszliśmy oboje pod prysznic, wzajemnie się myjąc całując i pieszcząc.
W łóżku zauważyła, że mi znowu stoi, ucieszyła się wciągając mnie na siebie. Znowu zostałem w środku. Oboje nie mieliśmy już siły wstać, nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy.
Rano po śniadaniu poszliśmy na plażę. Dosyć nietypowa była z nas para, ja mam już kilkadziesiąt latek i malutki brzuszek, a ona młodziutka śliczna kobieta. Jej to nie przeszkadzało, a jak zauważyła, że ktoś na to zwrócił uwagę, oglądając się za nami, to jeszcze się przytuliła i pocałowała mnie.
Szybko minęło te parę dni, w upojnej miłości, bez jakichkolwiek zahamowań z moją kochaną Zuzią.
Pojechaliśmy na lotnisko i tam byliśmy już nieznajomymi. Widziałem jak paru cywilów przyprowadziło tą piątkę. Przez moment zobaczyłem ją jeszcze u nas na lotnisku z mężem.
Miałem wyrzuty sumienia. Chciałem jej pomóc. Nie wykorzystałbym jej, ale nie potrafiłem się jej oprzeć. Pragnęła mnie, ja ją pragnąłem.
Gdy byłem z Danką, to myślałem, że już nigdy nie będzie tak, jak z moją żonką. A teraz poczułem się tak, choćbym ją zdradził.
W czerwcu na mieście, spotkałem kolegę z pracy, był z żoną. Potem w pracy zaprosił mnie na jego urodziny. Zdziwiło mnie to, bo nie byliśmy aż tak zaprzyjaźnieni. Zjawiłem się u niego dosyć wcześnie, nie było jeszcze innych gości. Wziął mnie na bok wyjaśniając:
– Muszę cię o czymś uprzedzić, moja szanowna żonka dopiero teraz, przed twoim przyjściem przyznała się, że chce cię zeswatać z teściową naszego syna, która też jest wdową.
Gdy przyszedł jego syn, to w pierwszym momencie chciałem uciec, ale on mnie nie poznał, jego żona była też zaskoczona widząc mnie tutaj.
Przedstawiła się:
- Joanna.
Jej mama nie była wcale podobna do córki.
– Zuzanna.
Joanna z uśmieszkiem spojrzała na mnie, ja nie wytrzymałem, zacząłem się też trochę śmiać. Widziałem, że jej mama jest spięta. Nie wiedziała, dlaczego ja się śmieję. Wyjaśniłem:
- moja żona też na imię miała Zuzanna. Myślałem, że Zuzanna to jest dosyć rzadkie imię, a znowu poznaję śliczną Zuzię.
Z Zuzanną przypadliśmy sobie do gustu. Opowiadała mi o młodych. Mieszkają u niej. Myślała, że się rozejdą, bo kiedyś często były pomiędzy nimi kłótnie, w które ona chcąc, czy nie chcąc interweniowała. Ale po przyjeździe z tygodniowego urlopu, oboje się zupełnie zmienili, dojrzeli: on nie jest taki porywczy, a ona bardziej wyrozumiała. A od kiedy jest w ciąży, to, to jeszcze bardziej ich zbliżyło.
Młodzi byli na ustach wszystkich. Żona mojego kolegi chce, by Zuzanna zostawiła im mieszkanie. Wspomniała mi o tym. Wypytywała się mnie; czy mieszkam sam, i jakie mam mieszkanie. Wywnioskowałem z tego, że najchętniej, to ona by Zuzannę od razu do mnie przeprowadziła. Mówiła:
- gdy urodzi się wnuk, to młodzi potrzebują pokoju dla dziecka.
Był już wieczór, wyszedłem na zewnątrz, by trochę ochłonąć. Po chwili dołączyła do mnie Joanna mówiąc:
– spodobałeś się mojej mamie, a co ty o niej sądzisz?
Spuściłem wzrok, teraz dopiero miałem sposobność z nią sam na sam porozmawiać:
- przepraszam cię, wtedy nie powinno do tego dojść.
– Nie, nie przepraszaj, uratowałeś wtedy mnie i moje małżeństwo.
Zdziwiony spojrzałem na nią. Mówiła dalej:
– To było wszystko ukartowane. Anka i Tadek już dawno chcieli mieć dziecko. Dowiedziałam się, że test ciążowy u niej był obsesją. Oboje z Tadkiem byli bardzo szczęśliwi, gdy wyszedł pozytywnie.
Powiedziałam o tym mężowi, mówiąc mu: a może to jest twoje dziecko?
Bezczelnie odpowiedział na to:
– a może to Jacek jest ojcem, on też był z nią.
Byłam na niego wściekła. Pomyślałam – no tak, oboje z nią współżyli.
Miałam dostać już okres. Powiedziałam Ance, że mi się opóźnia.
– Chodź do mnie zrobimy test. – Zaproponowała.
W szufladzie miała jeszcze kilka, oryginalnie zapakowanych.
Powiedziałam mężowi, że jestem w ciąży, ucieszył się. Zła byłam na niego za Ankę, bo to na pewno on jest ojcem jej dziecka, bo to on pierwszy z nią współżył.
Powiedziałam mu:
– Ale, to nie jest twoje dziecko.
Spojrzał na mnie i roześmiał się mi prosto w oczy, mówiąc:
– Ja jestem tego pewny, że to jest moje dziecko, bo Tadek strzela ślepakami.
Wtedy, gdy wypuścili go z aresztu, zmienił się na leprze, przepraszał mnie, martwił się o mnie. Pytał się: jak ja sobie poradziłam bez niego. Powiedziałam mu prawdę, że pozwolili mi zostać w tym hotelu. Potem też go nie skłamałam, lecz on mi nie uwierzył.
Kocham go, a dzięki tobie potrafię mu wybaczyć to, że zrobił dziecko Ance.
Przyszła Zuzanna. Joanna odchodząc powiedziała:
– mamo, ty mu się też podobasz.
autor: fiku