Moja niewyżyta macocha

Kontynuowałam niezbyt etyczny romans z własną macochą, od momentu kiedy po raz pierwszy z nią poszłam do łóżka aby pojechać na weekendową wycieczkę ze znajomymi. Gdy ojca nie było i mając wolną chwilę, i wzajemną chęć to kochałyśmy się, choć zdarzały się sytuacje gdy bywał domu, to my w zaciszu oddawałyśmy się pocałunkom i pieszczotom gdy był czymś zajęty, balansując na granicy przyłapania co wprawiało w ekscytację.

Moja niewyżyta macocha
Moja niewyżyta macocha

Pomimo, iż na początku traktowałam wybrankę ojca z dużym dystansem i niechęcią, to po tym wydarzeniu mój stosunek do niej nabrał pewnego ocieplenia. Stałyśmy się sobie bliższe i z czasem nabierałam do niej większego zaufania, choć z ostrożna. Ojciec, który przy najbliższej wizycie w domu dostrzegł pewną zmianę w naszych relacjach, był lekko zaskoczony, gdyż znał moje początkowe nastawienie do macochy, lecz nie ukrywał swego zadowolenia w tej poprawie, choć nie wiedział co było tego przyczyną. Była moją kochanką, z którą seks pomimo ostrzejszego początku był niczym jazda kolejką górską, namiętny, czasem ekstrawagancki i ekscytujący oraz odbierający kontrolę ciała. Stosunki do jakich pomiędzy nami dochodziło były satysfakcjonujące i sprawiały ogromną frajdę. Wpływały na to relacje rodzinne i to, że była moją macochą a nasz romans pozostawał w ukryciu przed ojcem i otoczeniem z przyczyn wiadomych, co działało stymulująco jak zakazany owoc, który smakuje z reguły najlepiej. Nie czułam też zbytnich wyrzutów sumienia względem ojca, któremu bzykałam małżonkę, chociaż miewałam przemyślenia o tym, że jestem nie w porządku wobec niego, bo z resztą tak było. Zastanawiałam się czy aż tak uległam zepsuciu? Sama również miałam dziewczynę, tę z którą zostałam podsłuchana przez macochę. Łączyły mnie z nią luźne stosunki koleżeńsko-seksualne, które uległy oziębieniu, gdy zaczęłam romansować z macochą, czyli po ludzku ją zdradzałam. Nawet nie próbowałam siebie tłumaczyć, ale jak to w przypadku egoizmu ludzkiego bywa, przychodzi to samo z siebie. Również nachodziły mnie wątpliwości, że jeżeli macocha ze mną romansuje to czy nie romansuje z innymi. Oczywiście pachnie to hipokryzją, ale nawet w grzechu należy być uczciwym, jakkolwiek to rozumieć. Tutaj odezwała się troska o ojca, czy Karolina nie dawała na lewo i prawo. Na początku naszych seksualnych ekscesów zapytałam ją wprost o to, i wyraźnie zaprzeczyła, jakoby miała mieć skoki w bok dodając, że uczuciowo zależało jej na moim tacie, czując się przy nim dobrze i od kiedy z nim jest, to nie spotykała się z nikim innym. A nasz romans traktowała jako wspólną wewnętrzną frajdę, podyktowaną spełnieniem najskrytszych fantazji w relacji kobieta-kobieta oraz odpłatę, za to że rzadko bywa w domu, i wszystko pozostaje w rodzinie. Pomimo, iż zaczynałam się do niej przekonywać, to kierowałam się zasadą ograniczonego zaufania, w końcu liczą się czyny a nie słowa, i przez pierwsze dni, tygodnie baczniej ją obserwowałam, ale bez paranoi. Na tym polu wydawała się mówić raczej prawdę, przynajmniej nie dostrzegłam dziwnie tajemniczych zachowań. Pomijając jednak wyżej wymienioną wątpliwość, to

muszę przyznać, że z biegiem czasu od momentu naszego pierwszego stosunku to stawała mi się bliższa jak przyjaciółka, której nigdy nie miałam. W szkole i na imprezach to tylko kumpele, z którymi prawie nie rozmawiałam poważnie, nawet ze swoją dziewczyną, kumple kierowali się raczej moją atrakcyjnością. Spotkania te traktowałam jako czystą rozrywkę. W przypadku Karoliny potrafiłam się zdobyć na szczersze rozmowy o poważniejszych tematach jak życie osobiste, szkoła, ideologie itp., w których potrafiła wyrazić swoją dojrzałą opinię, wesprzeć i podnieść generalnie na duchu lub… opieprzyć. Nawet zaczęłam się zwracać do macochy „mamo”, choć bardziej frywolnie by podnosić erotyczną temperaturę, ale w zwykłych pogawędkach zdarzało się, że stosowałam zamiennie zwroty, oczywiście nie zapominając o mojej mamie….Karolina zdobyła się na szlachetny gest, chociaż zapewne aby jeszcze bardziej u mnie zaplusować, i stwierdziła podczas jednej z rozmów, gdy zebrało mi się na wspomnienia, że nie zamierza zastępować mi mamy tylko być przyjaciółką jak matka i „kochanką” w domyśle, ale nie wchodzić w jej rolę, bo wiedziała że moja mama będzie zawsze moją mamą a ona tylko macochą.
Życie nam leciało dalej, ja chodziłam do szkoły, macocha i ojciec pracowali, Karolina zazwyczaj w domu a tata jak zwykle w rozjazdach. W niecałe dwa miesiące od powrotu z wywiadówki mojej macochy i naszego pierwszego razu wyjechaliśmy na ferie świąteczne do Białki Tatrzańskiej. Wyruszyliśmy tuż po drugim dniu świąt. Tata zarezerwował domek na początku miesiąca, tyle że najpierw miałyśmy same z Karoliną tam udać a ojciec miał dołączyć dzień przed sylwestrem, gdyż miał pilną robotę. Powoli zaczynałam się do tego przyzwyczajać, chociaż zaczynało mnie to lekko denerwować, dobrze że w ogóle był na święta w domu. Miało to jednak swoje plusy, ponieważ miałam więcej czasu na romansowanie z macochą…
Z samego rana, w następny dzień po drugim dniu świąt Bożego Narodzenia zapakowałyśmy walizki i narty do samochodu i wyruszyłyśmy. Podczas podróży spałam, ponieważ chciałam odespać wczesną pobudkę. Ze snu wyrwał mnie głos Karoliny:
– Śpiąca królewno wstawaj – ani myślałam
– Jeszcze 5 minut mamo…
– Nie ma 5 minut! Dojechałyśmy – szturchała lekko mną – Laura…! No wstawaj…
– Dobrze… już…nie musisz mnie szturchać – odpowiedziałam skwaszona
Otworzyłam oczy i rzeczywiście byłyśmy już na miejscu pod ładnym, małym, drewnianym domkiem na pagórku niewielkim z wybrukowanym podjazdem. Cała uliczka była pełna w takie domki, skąd był piękny widok na stok i góry pokryte śniegiem, nie to co u nas w mieście, gdzie śniegu brak.
– Długo jechałyśmy? – zwróciłam się już łagodniej ziewając do macochy, choć nie za bardzo myślałam co mówię będąc w trakcie rozbudzania się
– Niecałe dwie godziny
– Szybko dosyć
– Bo dobrze mi się jechało, ale lepiej nie zagaduj, tylko pomóż mi wypakować rzeczy – nakazała barwnym głosem
Otworzyła drzwi od domku i powoli do niego znosiłyśmy rzeczy. Zaniosłam walizkę do pokoju znajdującego na piętrze, w którym miałam spać. Po rozpakowaniu następnie się rozgościłam kładąc się na łóżku patrząc w sufit i rozmyślałam walcząc ze snem. W tle słyszałam jak w pokoju obok krzątała się Karolina a potem jak schodziła po schodach na dół, gdy zadzwonił telefon. To pewnie był mój tata, ale nie przysłuchiwałam się rozmowie, nawet nie wiedziałam czy odebrała. Leżąc tak dłuższą chwilę mój wewnętrzny głos podpowiadał mi „Dość tego lenienia się! Trzeba się ruszyć!”. Uznałam, że udam się na stok, ale pierw zeszłam na dół do salonu, który był piękny z kominkiem obok, którego była narożna kanapa z ławą przy niej. W drugiej części naprzeciw znajdował się drewniany stół jadalny z krzesłami. Największego uroku dodawał widok przez ogromne drzwi tarasowe na góry.
Na krótszej części kanapy siedziała zamyślona Karolina w jeansach i szarym rozpinanym sweterku z

założoną nogą na nogę popijającą wodę z butelki. W chwili, kiedy mnie spostrzegła uśmiechnęła się ciepło i odezwała
– Jak Ci się podoba tutaj skarbie?
– Jest spoko, mogłabym tutaj przyjeżdżać częściej.

– To się cieszę. A co chcesz porobić dzisiaj? – zobaczyłam przy tym pytaniu pomimo troskliwego tonu, w jej oczach iskierki, które przyprawiły mnie o impuls
– No wiesz… Zamierzam pojeździć na nartach, w końcu stok niedaleko i po to również tu przyjechałyśmy, ale zanim to zrobię to mam ochotę na… – urwałam i podchodziłam do Karoliny wolnym krokiem uśmiechając się zalotnie i przegryzając dolną wargę. Stanęłam tuż przed nią. Mierzyłyśmy swoje spojrzenia, aż w końcu wzięłam od niej wodę zakręcając ją i usiadłam na Karolinie okrakiem. Położyłam dłonie na jej włosach i bawiąc się nimi patrzyłam w oczy macochy, będące przepełnione żarliwością. Przesunęłam dłonie delikatnie na jej szyje i dokończyłam wypowiedź cichym głosem:

– Na Twoje usta mamo…
– Ach tak córeńko… – nie dałam jej dokończyć, tylko zbliżyłam usta i ją pocałowałam
Chciałam usłyszeć tylko te słowo „córeńko”, tak bardzo podniecały. Całowałyśmy się słodko i namiętnie, powoli bez żadnego pośpiechu, miałyśmy dużo czasu. Delikatnie otworzyłam jej usta i koniuszkiem językiem i dostałam odpowiedź, jej język wyszedł na spotkanie i utonęłyśmy w zmysłowym i pieszczotliwym tańcu. Nasze ręce wzajemnie wplątywały we włosy bądź ujmowały szyje. Całowałyśmy się tylko i przytulałyśmy nie potrafiąc się od siebie oderwać. Mogłam bez końca ulegać tej przyjemności, usta Karoliny całowały cudnie.
– Uhhm… Ależ Ty stałaś się perwersyjna od naszego pierwszego razu – wtrąciła, nie przerywając pocałunku, jednocześnie jednak ciągnęłam dalej ten dialog
– Perwersyjna? A kto mnie uwiódł szantażem?
– Noo, ja…. – odparła udając zmieszanie
– No właśnie..
– Nie sądziłam jednak, że będzie sprawiać Ci to taką ogromną frajdę…Podniecają Cię figle z mamusią? – obie wiedziałyśmy, że tak, ale nie zamierzałam dawać od razu satysfakcjonującej odpowiedzi
– Nie gadaj tyle mamo…
– Podniecają?… Chcę to usłyszeć z Twoich ust
– Dobrze wiesz…
– Podniecają? – w końcu odparłam szczerym głosem
– Podniecają… najbardziej w świecie…
– Trudno to było powiedzieć – lekko zachichotałam
– Zamknij się i nie psuj nastroju
– Jak Ty się zwracasz? Puszczę Ci to płazem, bo w końcu dosk…- nie pozwoliłam jej dokończyć o agresywnie pocałowałam, uśmiechnęłam się, złapałam jej ręce kładąc na swoim tyłku i całowałyśmy się dalej spokojniej. Robiłam się cała mokra, ale nie chciałam w owym momencie seksu, tylko jej ust. W krótce obie nasycone, pełnym smaku całowaniem, przerwałyśmy tą błogą chwilę i po tym jak spojrzałam z szelmowskim uśmiechem na macochę, wstałam i poszłam do pokoju przebrać się w kombinezon narciarski. Zeszłam na dół i poszłam odmeldować się Karolinie, która była w kuchni
– To ja lecę
– Dobrze, tylko uważaj na siebie skarbie – podeszła do mnie i dała mi buziaka w usta
– Będę. A Ty co zamierzasz robić sama przez ten czas? Może pójdziesz ze mną? – próbowałam zachęcić ją
– Dzisiaj nie, może jutro… Przejdę się do miasta może, o ile Białkę można nazwać miastem
– Karolina proszę, po co masz chodzić po Białce jak możesz iść ze mą – próbowałam robić maślane oczka – będzie fajnie… – ona jednak uśmiechnęła i nie dała zadowalającej odpowiedzi

– Te Twoje oczka potrafią działać, dlatego leć już – ponagliła mnie całując w czoło
Odczuwałam pewną żałość, że nie namówiłam jej, ale sama nie zamierzałam rezygnować. Wzięłam więc narty i wyszłam z domku i udałam się na stok. Spędziłam na jeździe ze dwie, trzy godziny dopóki nie zaczęło robić się ciemno. Czułam się lekko wycieńczona, bo dawno nie jeździłam na nartach i trochę mnie to znużyło, ale to był to ten rodzaj przyjemnego zmęczenia, bo uwielbiałam ten sport, dlatego też lubiłam porę zimową. Wróciłam do domku, w którym od wejścia pachniało jedzeniem. Na dźwięk zamykania drzwi Karolina wyjrzała z kuchni
– Już wróciłaś, fajnie. Jak się jeździło?
– Przyjemnie… – odparłam z zadowoleniem
– Ale widzę, że jesteś zmęczona
– To prawda, chyba wezmę długi prysznic…
– Przyda Ci się – rzekła
– Słuchaj co tak wyśmienicie pachnie?
– Aaa… – zawiesiła się na sekundę- …próbuje ugotować zupę – odpowiedziała uciekając wzrokiem
– Aha – odparłam nie chcąc już wdawać się w szczegóły
Poszłam do pokoju zdjąć kombinezon i zabrać rzeczy do przebrania po kąpieli. Wieczór robił się zimny, więc wzięłam trochę cieplejszy ubiór. Udałam się do łazienki w samej bieliźnie, napotkałam po drodze Karolinę, która stwierdziła
– Nęcąco wyglądasz w tej bieliźnie – wiedząc o co jej chodzi, odparłam
– Nie teraz Karolina… – odpowiedziałam przewracając oczyma, ponieważ myślałam tylko o prysznicu
– Dobrze, dobrze, już nie wywracaj oczami. Idź się myć a ja przygotuję jedzenie
Weszłam do łazienki a potem pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i naprowadziłam strumień tak aby oblewał mnie całą. Czułam jak to regenerowało moje siły. Stałam tylko pod strumieniem bardzo długo, aż w końcu sięgnęłam po płynne mydło i omyłam swoje ciało przy okazji się przy tym pobudzając. Skończywszy wyszłam z kabiny i wycierałam się dokładnie ręcznikiem, potem wtarłam w siebie olejek po kąpieli, założyłam oliwkową bieliznę, na nogi nałożyłam ciemne rajstopy i biało- czarne grube skarpetki w paski do kolan aby było mi cieplej a na siebie włożyłam wełniany fioletowy sweter w białe wzorki. Będąc już ubrana wyszłam z łazienki do salonu, w którym było ciemniej, ze względu na pogaszone światła. Rozejrzałam się po pokoju, kominek był rozpalony, stół był uszykowany do kolacji bardziej niż obiadu z dwoma talerzami zupy ustawionymi naprzeciw siebie z kieliszkami i butelką czerwonego wina, do tego stały na nim zapalone świece. Zrozumiałam, że Karolina chyba wyszykowała dla mnie romantyczną kolację. Nie potrafiłam zdefiniować swoich uczuć, czułam że się rumienie, bo pierwszy raz doznawałam takiego romantyzmu i to z jej strony i kogokolwiek. Jednakże nigdzie jej nie widziałam, więc ją zawołała.
– Karolina, gdzie jesteś?
– Na górze skarbie. Poczekaj chwilę, zaraz zejdę.
Podeszłam do stołu i nie mogłam się nadziwić jej pracy. Powąchałam zupę, którą była kwaśnica, pachniała wspaniale. Nagle usłyszałam stukocący chód, uniosłam wzrok i zobaczyłam jak z za zakrętu schodów wyłaniała się Karolina. W momencie kiedy ją zobaczyłam oniemiałam, a gardło podeszło mi wyżej. Ubrana była w czerwony płaszcz Św. Mikołaja z futerkowymi białymi wykończeniami, który był zawiązany czarny pasem, sięgał jej do połowy ud. Nogi były odziane w czarne pończochy, których koronka wyłaniała się spod płaszcza, do tego miała na sobie czarne szpiczaste kozaki na szpilce z czerwoną podeszwą. Wyglądała mega seksownie i kusząco, że na ten widok zaczęłam się podniecać. Nigdy się tak nie stroiła, raczej skromnie się ubierała w sukienki, spódniczki czy spodnie i sportowe obuwie. Nie musiała nosić wyzywających kreacji, bo była wystarczająco atrakcyjna i we wszystkim wyglądała korzystnie. Ten widok zwalał mnie z nóg. Szła ponętnym krokiem, otwierając lekko usta w wyzywającym, śnieżnym uśmiechu.
– Widzę, że się podoba? – nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć, ale otrzeźwiłam umysł

– Ohh mamo… przyznaję, wyglądasz wspaniale… szkoda, że częściej się tak nie stroisz …
– Hmm, ciekawe… – przygryzła szelmowsko wargę – Dziękuję Ci córeczko. To prawda, ale przynoszę spóźniony prezent dla Ciebie ode mnie…
– Bawisz się w świętego Mikołaja? – rzekłam z przekąsem
– Jak najbardziej córeńko…
– Ale święta już były… I dostałam już pieniążki od Was. A co jest dokładnie tym prezentem ? – zapytałam dalej drocząc się, Karolina zmarszczyła czoło
– Myślałam, że ja… – roześmiałam się
– I niczego więcej nie potrzebuje… – obie zareagowałyśmy z lekkim śmiechem. Jej kostium mocno czułam jak na mnie działa, aż chciałam chwycić ją za płaszcz i przyciągnąć do siebie i całować, ale postawiłam na stopniowy rozwój tego wieczoru
– Zasiądźmy więc zatem, nim całkiem wystygnie
– Nie wiem czy wytrzymam, ale dobrze mamusiu…
Karolina spojrzała na mnie zalotnie rozumiejąc intencję moich słów. Nalała nam wina i obie zasiadłyśmy do spożycia wspólnie posiłku. Jadłyśmy zupę wymieniając co chwila spojrzenia, gdy popijałyśmy wino. Nie potrafiłam oderwać od niej wzroku, której widok rozgrzewał mnie od środka i nawilżał moje dolne rejony. Byłam mocno zaskoczona i zaciekawiona jakie doznania mi mogła jeszcze sprawić owego wieczoru macocha, czy tylko się skończyć się miało na kolacji . Dokończyłyśmy jedzenie, wzięłyśmy po łyku wina, które rozgrzewało uderzając delikatnie do głowy i czekałam na to co zamierza zrobić Karolina, ale prędzej się odezwałam
– Na prawdę sama gotowałaś? – na twarzy Karoliny pojawił się pokerowy wyraz
– A smakowało?
– Szczerze… – chwilę odczekałam z obojętnością – owszem, było wyborne!
– Specjalnie dla Ciebie starałam się sama i wyszło jak mówisz dobrze, więc się cieszę
– Nie wiedziałam, że jesteś taka romantyczna… – nawiązałam do wystroju i w ogóle całej sytuacji, Karolina tylko spojrzała kuszącym wzrokiem – Dla taty też taka jesteś? – wyraziłam się z ciekawością i nie widziałam dlaczego, ale z delikatną zazdrością w głosie
– Zazdrosna jesteś?
– Nie no… przestań, raczej nie powinnam w takich relacjach…po prostu chcę wiedzieć – odpowiedziałam będąc lekko zmieszana
– Yhym, schlebia mi to… – położyła swoją dłoń na mojej głaszcząc, aż poczułam gęsią skórkę – nigdy nie byłam dla Twojego taty tak romantyczna, jak teraz dla Ciebie, ale bywam w inny sposób
– Tzn. jaki?
– Czasem bardziej, czasem mniej romantyczna zależy od okoliczności i pozwolisz, że pozostanie to naszą prywatną sprawą – rozumiałam i nie wnikałam, mimo wszystko czułam w głębi ducha uciechę, że Karolina zdecydowała się dla mnie taka być…jednakże było to dziwne
– Chodź, przeniesiemy się lepiej na kanapę – rzekła widząc moją konsternację
Wstałyśmy od stołu i podeszłyśmy do kanapy. Stanęłam przy niej patrząc w kominek, Karolina zasłoniła okna tarasu i stanęła za mną kładąc dłonie na moich ramionach. Obróciła mnie powoli przodem do siebie. Stałyśmy blisko siebie naprzeciw, unosiłam wzrok do góry wpatrując się w piękną twarz Karoliny będącej wyższą ode mnie o głowę. Nie odrywałyśmy od siebie spojrzeń, przygryzałyśmy wargi. Czułam jak prąd płynął. Karolina pchnęła mnie delikatnie na kanapę. Cofnęłam się do narożnika z poduszkami do pozycji półsiedzącej na dłuższej części kanapy i obserwowałam ruchy Karoliny. Nic nie mówiła, tylko patrzyła ponętnie, w jej oczach dostrzegałam ognistą fascynację i fantazję, zaczęła się kierować do mnie przodem na czworaka filigranowo jak kotka. Kiedy już jej twarz znalazła się przy mojej podpierając rękoma z obu stron, zbliżyła swe usta do moich i subtelnie pocałowała. Nasze języki wyszły sobie na spotkanie rozpoczynając zmysłowy, namiętny taniec. Wsunęłam ręce w jej gęste, rude włosy podążając za tą płomienną emocją. Nie odrywałyśmy od

siebie długo ust, dłoń Karoliny dotknęła mego krocza i masowała je przez materiał rajstop i majtek rozbudzając moje zmysły. Ona miała inicjatywę, której się oddawałam rozpływając się w rozkoszy. Zniżyła usta całując moją szyję, sprawiając że zaciskałam kurczowo palce na jej czerwonym płaszczu. Przerwała na chwilę odrywając się. Spojrzała na mnie i chwyciła za dół swetra i zdjęła mi go przez głowę, następnie wprawnym ruchem wyswobodziła mój biust ze stanika. Nachyliła się do moich piersi i obejmując je pieściła je ustami i językiem dokładnie z czułą pasją sprawiając mi słodką przyjemność. Lizała je jak za każdym razem delikatnie ze starannością, śliniąc i ssąc moje sutki, które stawały się twarde jak kosteczki. Po tej pieszczocie położyła się obok mnie i obróciła mnie na bok, jedną rękę wsadziła po de mnie ujmując pierś, drugą uniosła moją nogę wysoko i skierowała dłoń pod rajstopy i majtki rozpoczynając pieszczotę z moją myszką, która była jej spragniona. Całowała moje ramię i ciało, jednocześnie operując ręką w moim kroczu. Moja myszka była coraz bardziej wilgotna, a ja sama rozpalona. Włożyła w moje wnętrze dwa palce, trzymała je w środku i powoli poruszała powodując tym u mnie wiercenie. Jej palce zwinnie działały przyśpieszając mój oddech, jednocześnie pochylając się bardziej całowała moje piersi. Czułam, że byłam w siódmym niebie, moje ciało zaczynało się prężyć wtedy Karolina przyśpieszyła dynamicznie prowadząc mnie na szczyt. Mruczałam i pojękiwałam

– Mmm… mamusiu… – zdołałam wykrzesać z siebie te słowa
– Dobrze Ci córeczko, prawda? – zapytała retorycznie cichym głosem do ucha, bo dobrze wiedziała
– Ta-aak…Nie przestawaj…
Pocałowała mnie i nie czekałam długo, kiedy wypełniła mnie pierwsza fala rozkoszy przeszywająca moje wnętrze. Wykręciło mnie i opadłam na brzuch, twarzą do poduszek. Karolina znalazła się pochylona nade mną i całowała mnie po plecach i ramionach, sunęła wzdłuż kręgosłupa ocierając się mięciusim materiałem płaszcza. Dotarła do moich pośladków, który mocno uchwyciła. Zdejmowała ze mnie rajstopy ze skarpetami i majtki, które były całe wilgotne w kroczu. Chciałam się odwrócić, ale ręką pokazała abym dalej leżała na brzuchu. Czułam jak zanurzała swą twarz w mój rowek i jak sięgnęła językiem moją szparkę. Wylizywała ją z cieknących soczków, odpływałam w przyjemności, elektryzująca, ciepła fala mnie wypełniała. Było mi cudownie. Jej język idealnie działał na moje czułe punkty. Zaginałam mocniej kostki w dłoniach a moje biodra energiczniej się poruszały w rytm jej poczynań. Wirowała w mojej myszce aż doprowadziła mnie do ekstazy ogarniającą moje ciało. Chwilę leżałam potrzebując wytchnienia, podczas gdy Karolina całowała i ściskała moje pośladki. Następnie czułam jak przerywając oralne pieszczoty z tyłu, uklękła nade mną ocierając się subtelnie kroczem, odzianym w wilgotne majtki. Nie zamierzałam być jednak wiecznie biernym graczem i gwałtownym ruchem obróciłam się, i patrzyłam w zielone, hipnotyzujące oczy Karoliny przygryzając wargę.
– Pozwolisz, że się teraz Tobą zajmę mamusiu…
– Z rozkoszą córeczko
Zamieniłyśmy się pozycjami, Karolina leżała na plecach a ja usiadłam na niej. Rozpinałam pas od jej mikołajowego płaszcza, poczułam jak przyciągnęła uda do siebie, o które lekko się opierałam. Lekko się uniosłam aby rozchylić jej płaszcz nie zdejmując go tylko pozostawiając seksownie rozpięty. Pod płaszczem miała czarną, koronkową i prześwitującą halkę z pasem do pończoch. Ponownie przysiadłam kręcąc biodrami na jej brzuchu, chwyciłam ją za piersi osuwając halkę i ugniatałam. Wodziłam dłońmi po jej jedwabistym ciele delektując się tym. Karolina wyciągnęła ręce przed siebie masując moje piersi. Wzajemnie pieściłyśmy swoje cycki dotykiem. Powoli jednak przesuwałam się w tył i zmieniłam pozycję przyłożyłam głowę pomiędzy jej nogami, które szeroko rozchyliła jedną unosząc wysoko do góry a drugą luźno rozłożyła. Zbliżyłam usta i całowałam ją po kobiecości przez materiał majtek, których materiał chwilę później odchyliłam i zagłębiłam język między jej płatki i pieściłam jej szparkę lśniącą od soczków. Oddech Karoliny stał się bardziej spłycony wręcz dyszący. Chciałam dać jej rozkosz, która mnie podniecała.
– Ohh…taa-ak… córeńko… rób dobrze mamusi… – wyrażała się z trudem

Obserwowałam jak reaguje, patrzyłam jej w oczy choć kontakt co chwila się urywał, gdyż wykręcała głowę otwierając usta, z których wydobywały się błogie stęki. Chwytała się za piersi, ugniatając je przez stanik. Wylizując jej szparkę, wsadziłam palec w jej środek. Ruchy te wprawiały intensywniejszy przepływ pobudzenia powodując wiercenie i jęczenie Karoliny. Lizałam jej koralik poruszając szybciej palcem dołączając do niego kolejny. Karolina energiczniej reagowała, czułam jak zaczyna dochodzić i przyśpieszyłam z całej siły doprowadzając ją do orgazmu. Wyciągnęłam się i pocałowałam ją delektując się jej ustami. Pośpiesznym ruchem nagle Karolina mnie obróciła, że znowu leżałam na plecach. Odsunęła się ciut w tył i z nożycowała ze mną nogi, zaparła się ręką z tyłu będąc lekko uniesiona. Naśliniła dłoń i rozsmarowała je o nasze sromy, chwyciła mnie za dłoń zbliżając nasze cipki do siebie. Złapałam ją wolną ręka za nogę. Zaczęła powoli ruszać biodrami ślizgając i ocierając się sromem o srom z ognistym i seksownym spojrzeniem. Błogi stan przepełniałał moje ciało. Nasze ruchy powolne stawały się bardziej dynamiczne i żwawsze. Nasze ciała falowały nacierające razem na siebie. Pokój wypełniały stęki i jęki, błogi stan narastał i przenikał przez nasze organizmy. Będąca bliska szczytu Karolina, wyginała swe ciało jak struna trzymając mnie nieustannie za rękę. Obie doszłyśmy równocześnie. Wpadłyśmy sobie w objęcia zdyszane. Oddałyśmy się namiętnej chwili pieszczotliwego pocałunku. Odstąpiła od mych ust i popatrzyła uwodzicielsko mówiąc.

– Zamknij oczy skarbie i poczekaj na mnie – bez szemrania to uczyniłam i czekałam leżąc bezwiednie na Karolinę, która poszła na górę. Słysząc jak stukotała kozakami na schodach zaintrygowana wyczekiwałam jej powrotu. Wracała i poczułam chwilę potem jak gładziła moje ciało. Chciałam otworzyć oczy, ale Karolina ponownie odezwała się:

– Cii, jeszcze nie otwieraj – posłusznie nie otwierałam
Rozłożyła moje nogi na boki. Dłoń jej dotknęła mego skarbu delikatnie pieszcząc, zbliżyła również język kręcąc nim wokół łechtaczki, że znów stałam się pobudzona. Wtedy zabrała dłoń oraz język i poczułam jak wokół mojej kobiecości zataczała kręgi jakby główką od penisa. Chciałam ponownie otworzyć oczy, ale pogładziła mnie delikatnie dłonią po ciele i usłyszałam ponownie cichym tonem
– Cii, jeszcze nie…
Nagle poczułam jak wchodziła powoli we mnie i wiedziałam już, że był to sztuczny penis, którym wypełniała moje ciasne wnętrze, uniosłam biodra, rozpalała mnie od środka czując coraz większe ciepło w podbrzuszu. Musiał być duży, bo wpychanie go nie kończyło się i powodowało stęki. Wszedł ostatecznie cały. Złożyła soczysty pocałunek z nutą tajemnicy i otworzyłam wtedy oczy, widziałam jak Karolina pozbawiona majtek, lecz wciąż w rozpiętym płaszczu i pończochach tkwiła we mnie w kolorze skóry straplessem na klęczkach, czyli sztucznym penisem rozpoczynającym się fajką, którą wkładało się w pochwę partnerki podejmującej się penetracji, stymulującej również jej wnętrze. Planowałam wykorzystać tę zabawkę z moją dziewczyną swego czasu, ale ostatecznie się nie zdecydowałyśmy, chociażby ze względu na cenę. Karolina pochyliła się nade mną, podpierając rękoma. Ujęłam jej twarz i pocałowałam. Oderwała usta i zbliżyła swoje piersi do moich ust. Całowałam je lizałam
– To jest załącznik do prezentu – wyszeptała mi do ucha Karolina
– Yhym… – wydałam z siebie będąc przyssana do jej piersi
Byłam mocno rozgrzana i rozpalona, podczas gdy tkwiła we mnie a je pieściłam jej piłeczki. Przyciągnęłam nogi do siebie oplatając ją, a ona dłużej nie zwlekając zaczęła poruszać się stopniowo we mnie w przód i w tył. Wsunęła ręce pod moje ramiona i plecy obejmując mocno. Penetrowała mnie sprawnie z dużą gracją, lepiej niż nie jeden chłopak, ż którymi miałam stosunki. Ocierając się tułowiem o mnie posuwała mnie z każdym pchnięciem coraz mocniej i głębiej, poruszając jak mechaniczny tłok. Brała mnie coraz ostrzej doprowadzając do szaleństwa. Zaciskałam palce na plecach Karoliny drapiąc ją. Wtulała się we mnie całując szyję zwiększając tempo swoich pchnięć, moje biodra korelowały z jej ruchami i nabijały się na straplessa. Jęczałam a Karolina sapała. Nadeszła potężna fala orgazmu przeszywająca mój organizm, ale Karolina kontynuowała dopóki nie pojawiła

się druga i nie wygięłam się w łuk. Opadłyśmy obie, tuliłyśmy się do siebie mokre. Karolina wciąż była w moim wnętrzu. Leżałyśmy chwilę aż złapałyśmy unormowany oddech, a moje ciało przygotowało do dalszego kontynuowania
– Podobało się córeczko?

– Chyba było słychać… – odparłam się śmiejąc – ale to chyba jeszcze nie koniec zabawy mamusiu?
– Gotowa na więcej – pokiwałam w odpowiedzi twierdząco głową
Karolina błyskawicznie podniosła mnie do góry pochylając do tyłu, złapałam ją za szyję całując łapczywie w usta. Zeszłam na chwilę z niej wyjmując z siebie straplessa. Ułożyła się w pozycji półsiedzącej ze sterczącym, dużym trzonem, który był cały mokry i lepki od mojego śluzu. Uniosłam się i nabiłam się na niego osiadając na nim prawie do końca. Spojrzenia moje i Karoliny się spotkały, w jej oczach była nieustająca rozkosz i obłęd. Powolnie zaczęłam kręcić biodrami na trzonie gładząc i masując przed sobą piersi Karoliny wodzącej dłońmi po moim ciele.

– Miałaś ciekawy pomysł kupując tę zabawkę – rzekłam ze spłyconym oddechem
– Co nie…Zgrabnie się poruszasz swoim pięknym. Rozkosznie jest Ciebie czuć za jej pośrednictwem…
– Chcę dojść, tym razem z Tobą…
– Postarajmy się zatem to uczynić… – odparła lubieżnie, a my dalej kontynuowałyśmy w milczeniu w oparach namiętności.
Moje ruchy stawały się żywsze, unosiłam się i opadałam skacząc na straplessie, nie odstając od Karoliny, która ruszała się nim we mnie w górę i w dół. Przyciągnęła się bliżej mnie i przyssała
do moich piesi obejmując mnie za plecami. Energiczniej mnie pieprzyła od dołu, sama prężnie ją ujeżdżając. Jęczałam, Karolina dyszała i sapała. Wiedziałam, że strapless również pozwala jej odczuwać ten błogi stan. Mimo, że czułam że dochodzę próbowałam przetrzymać moment kulminacyjny pomagając dojść Karolinie
– Pieeeeprz mnie… pieeeprz mniee… pieprz maaaaamuuusiuu… – wyjękiwałam chcą pomóc Karolinie wrzucając mózg na wyższe obroty podniecenia
Ujeżdżałam ją coraz energiczniej tracąc jakąkolwiek kontrolę. Trzymała mnie za biodra, jej dyszenie i sapania było mocniejsze. Nastąpił jednak ten moment i eksplodowałam, orgazm kolejny raz zawładnął całym moim ciałem. Czułam skurcze i drgawki, a z mojej kobiecości płynął wodospad spływający po trzonie, którym wciąż poruszała Karolina, której samej w krótkim odstępie czasu udało się dojść. Opadłyśmy tuląc się do siebie mokre, spocone i zdyszane jak najmocniej. Czułam się wspaniale, nie chciałam opuszczać jej z objęć. Karolina spokojnie głaskała moje włosy tłumiąc emocje. Wyobrażałam sobie, ale by było gdyby ojciec chciał nam zrobić niespodziankę i dojechać do nas wcześniej i zastał mnie z macochą w tej sytuacji. W dodatku miał konserwatywne poglądy, więc mogłoby to się skończyć katastroficzną awanturą, i to byłaby z najłagodniejszych opcji. Nie chciałam jednak psuć sobie nastroju choć ta myśl dodawała lekkiego dreszczyku. Karolina wciąż mnie głaskała, a mnie zaczynało korcić aby użyć zabawki będącej wciąż we mnie, do penetrowania macochy.
– Mamo…
– Tak skarbie? – uniosłam się lekko uniosłam by móc spojrzeć jej w oczy
– Skąd w ogóle ten pomysł? – oczy je błądziły w delikatnym zakłopotaniu
– Aa, oglądałam ostatnio pornografię… i zobaczyłam jeden filmik jak dziewczyny użyły takiego sprzętu i pomysł mi się spodobał..
– Oglądasz pornosy? – zapytałam lekko zszokowana
– Nie wolno? Kobieta też ma swoje potrzeby. Nie było Twojego taty, ani Ciebie a miałam wolny czas, więc…
– Fajnie tylko nie spodziewałam się tego po Tobie, chociaż po tym co wyprawiamy raczej powinnam… – przez chwilę milczałyśmy lubując się dotykiem. Poczułam chęć wykorzystania zabawki i użycia jej do pieprzenia macochy – Chciałabym zamienić się z Tobą…
– Tzn? – zapytała niepewnie

– Teraz ja chciałabym Cię wypieprzyć – uśmiechnęła się i przybliżyła nosek do mojego miziając
– Nie potrafię Ci odmówić córeczko…
Wyjęłam z siebie straplessa, Karolina uczyniła to samo oddając mi go. Włożyłam fajkową stroną sobie go w pochwę i wystawał ze mnie sterczący penis. Czułam się trochę jak facet. Karolina podniosła się, zdjęła płaszcz mikołajowy i obróciła wypinając pośladki w moją stronę na czworaka.

– Lubisz być brana na pieska? Tak oddajesz się tacie? – ironizowałam sobie z tego, jak miałam w zwyczaju
– A Ty się nie interesuj jak dorośli sobie dogadzają – odparła z dowcipną powagą
– To chyba jasna odpowiedź… – i roześmiałam się

– Ty lepiej zajmij się teraz mamusią Laureńko
Pochyliłam się i lizałam jej pośladki mocno je ściskając. Wodziłam dalej językiem i pocałowałam jej szparkę zataczając parę razy kręgi wokół łechtaczki aż była gotowa, wyprostowałam się na klęczkach zbliżając główkę penisa ocierając się o jej wargi sromowe. Chwyciłam za penisa i powoli przytrzymując go wkładałam w jej pochwę. Karolina syknęła, weszłam w nią cała
– Zerżnij córeczko mamusię… jak tylko chcesz… jestem teraz Twoja
– Zawsze będziesz moja… – odrzekłam instynktownie pod wpływem emocji
Chwyciłam ją za biodra i zaczęłam poruszać rytmicznie w przód i w tył głęboko, Karolina na te ruchy reagowała jękami. Część znajdująca się we mnie, ruszała się i stymulowała moje wnętrze rozpalając je. „Ale mój tata ma fajnie!”, pomyślałam. Widok branej przeze mnie macochy i te całkiem nowe doznanie dodatkowo podniecało.
-Ale frajda! -rzuciłam w eter, bez odpowiedzi
Chciałam ją rżnąć i posuwać, dawać rozkosz, doprowadzić do wspólnego dojścia. Moje pchnięcia były mocniejsze, dynamiczniejsze, obijałam się biodrami o jej pośladki. Jęczała i stękała, ciało jej się wyginało, opadła twarzą i tułowiem do kanapy wypinając bardziej swoje krągłe pośladki.
– Jeeeeszcze….trooochę…. kochaaanieeee, zaaaraz dooojdęęę – wykrzyczała prawie, że jest blisko szczytu, gdy sama jego byłam. Byłyśmy zgrane . Kilka kolejnych pchnięć sprawiło, że doszła opadając całkowicie na brzuch, dokonałam jeszcze paru pchnięć by sama poczuć ekstazę. Padłam na nią tuląc się do jej pleców, leżałyśmy długo głęboko oddychając, aż nasze ciała ostygły. Zaczynałam odczuwać lekki chłód, ogień w kominku dogasał i się tylko żarzyło
– Chyba pora spać? Jak myślisz córeczko? – zapytała wtedy zmęczonym głosem, po dłuższej chwili nieodzywania
– Jeszcze można pobaraszkować, pora nie taka późna – choć byłam w pełni zaspokojona i usatysfakcjonowana, ale nie miałam nic przeciwko by kontynuować nasz stosunek
– Oho, obudziłam niepohamowanego demona… Daj mamusi odetchnąć…
– A co teraz robimy?
– Miałam na myśli sen…Jutro też jest dzień, a Twój tata przyjeżdża dopiero popojutrze, więc mamy dla siebie czas – przekonała mnie tym i dłużej jej nie męczyłam
– No dobrze, ale miałam nadzieję na wykorzystanie tego prezentu jaki mi sprawiłaś
Zaczęła się podnosić, zeszłam z niej wyjmując z nas straplessa. Karolina pozbierała rzeczy i zaczęła gasić świece. W tym czasie ubrałam na siebie z powrotem bieliznę i rajstopy ze skarpetkami oraz sweter, bo robiła się na prawdę coraz chłodniej. Po ogarnięciu pokoju obie poszłyśmy na górę do pokoju macochy i taty. Karolina wyjęła jeszcze swój szlafrok frotowy z walizki aby się nim dodatkowo okryć by nie zmarznąć. Weszłyśmy pod cieplutką kołdrę, położyłyśmy się obie na boku, Karolina przylgnęła do moich pośladków, chwyciłyśmy się za racę. Myślałam o tej całej sytuacji, o mnie, Karolinie, ojcu. Podobał mi się nasz romans, i nie miałam nic przeciwko aby trwał jak najdłużej, jak to tylko możliwe, zdając sobie sprawę, że będzie musiał się kiedyś skończyć, ale zamierzałam cieszyć się każdą spędzoną chwilą. W końcu leżąc tak obie usnęłyśmy.
Następny dzień rozpoczęłyśmy od porannego stosunku. Potem po porannej toalecie i śniadaniu

udałyśmy się obie zgodnie z obietnicą złożoną przez Karolinę, na stok. Resztę dnia oraz kolejne spędziłyśmy równie udanie. Ojciec, w końcu do nas dojechał planowo pociągiem aby nie dublować aut, którego odebrałyśmy z Zakopanego. Ten czas również był udany i przyjemny. Byliśmy jedną rodziną, która dawno nie czuła tego stanu, chociaż miała swoje wewnętrzne tajemnice… Ferie jednak się skończyły i w Nowy Rok wracaliśmy do domu, do codziennej rzeczywistości, która dla mnie osobiście nie była taka zła…

Oceń opowiadanie:

4.3 / 5. Ocen: 39

OmeTV.pl - Polski Video Czat Poznaj nowe osoby z całej Polski na www.OMETV.pl