Joanna po raz kolejny przekręciła kluczyk w stacyjce, tym razem bez większych nadziei, że silnik zaskoczy. Domyślała się, że padł akumulator, bo ikony na desce rozdzielczej jej małego Opla nawet nie zamigotały. Zacisnęła pięść i z wściekłością uderzyła kierownicę samochodu. Z trudem powstrzymała łzy.
Była wściekła na ten samochód za to, że odmówił posłuszeństwa, ale przede wszystkim była wściekła na siebie, że w te późne, upalne, czerwcowe popołudnie utknęła na jakieś polnej drodze, gdzie w pobliżu nie było nikogo, dosłownie nikogo kto mógłby jej teraz pomóc.
– Jak mogłam zapomnieć zatankować… – westchnęła.
To nie do końca była jej wina. Tego popołudnia sprawy potoczyły się bardzo szybko. Kiedy skończyła ostatnią lekcję o 14.30, zabrała swoje rzeczy z pokoju nauczycielskiego i szła już w stronę wyjścia, gdy zobaczyła na korytarzu Teresę – nową nauczycielkę historii i WOSu, z którą szybko zaprzyjaźniła się w tym roku szkolnym. Teresa była bardzo blada, przyciskała dłoń do czoła, a wolną ręką przytrzymywała się parapetu, żeby nie upaść na podłogę. Kilka minut temu zadzwonił dzwonek na lekcje, więc była na korytarzu zupełnie sama. Joanna od razu poznała, że coś było nie tak. Podbiegła do koleżanki i zapytała co się stało.
– Asia? – Teresa z trudem uchyliła jedną powiekę. – Och… Ja… Ja po prostu mam… bardzo silne migreny. Czułam się dziś dobrze… ale… O Jezu…
– Mogę ci jakoś pomóc?
– Asiu… słuchaj… może byłabyś w stanie odwieźć mnie do domu?
– Oczywiście! – Joanna odpowiedziała od razu. – Chodź ze mną.
– Ale czy to na pewno nie będzie dla ciebie kłopot? – Teresa była dużo starsza od Joanny, więc musiała mieć pewność, że się nie narzuca młodszej koleżance.
– Ależ skąd. Musisz położyć się do łóżka, bo ledwo stoisz. Dam ci też coś na ból głowy, na pewno masz w domu jakieś leki.
– Tak, mam w apteczce Solpadeinę. Ona zawsze mi pomaga.
Teresa mieszkała w małej wsi położonej jakieś 30 kilometrów od szkoły. Joanna wiedziała jak tam dojechać, bo była już kiedyś w jej mieszkaniu. Teresa zaprosiła ją na kawę i ciastko niedługo potem jak zaczęła uczyć. Była tu nowa, więc chciała rozpocząć nowe przyjaźnie z najbardziej życzliwymi jej osobami.
Joanna, tak jak obiecała, odwiozła Teresę do jej domu, a następnie pomogła jej wejść do środka i zgodnie z wskazówkami koleżanki rozpuściła dwie tabletki leku w niewielkiej szklance wody. Pomogła Teresie wypić lek i czuwała przy niej jeszcze kilka minut. Chciała zostać dłużej, bo było jej głupio zostawić ją samą, ale Teresa praktycznie ją wypędziła, mówiąc, że teraz postara się zasnąć albo przeleżeć ból, a Joanna powinna już wracać do męża i syna.
Dopiero w drodze do domu Joanna zauważyła, że świeciła się kontrolka rezerwy paliwa. Nagle przypomniało jej się, że przecież jeździła na rezerwie od wczoraj! Miała zatankować jak tylko skończy dzisiejsze zajęcia! Joanna zaczęła się niepokoić. Nie była pewna jak duża jest rezerwa w Oplu. 60 kilometrów? Miała przed sobą jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, dlatego obiecała sobie, że zatrzyma się na pierwszej stacji, którą zobaczy. Nawet gdyby miała to być jedna z tych starych, malutkich stacji z jednym dystrybutorem i właścicielem siedzącym cały dzień na plastikowym krzesełku z krzyżówkami w ręku. Ale jak na złość przez wiele kilometrów nie pojawiła się żadna stacja.
W pewnym momencie jej Opel stracił moc i zaczął zwalniać mimo wciśniętego pedału gazu. Samochód zwalniał i zwalniał, a po chwili silnik zgasł. Joanna zjechała na pobocze i z przerażeniem zaczęła przekręcać kluczyk. Udało jej się nawet uruchomić silnik po kilku próbach. Co więcej, udało jej się przejechać kilkanaście metrów, ale potem samochód ponownie zgasł. Tym razem na dobre.
– Cholera… – szepnęła.
Joanna nie wiedziała czy powinna czekać aż ktoś nadjedzie i machać, żeby się zatrzymał, czy ruszyć przed siebie drogą, modląc się, żeby szybko natrafić na jakąś stację benzynową, w której będzie mogła poprosić o pomoc. Droga była mało uczęszczana, ale była przekonana, że prędzej czy później musi nią przejechać jakiś samochód. Po prostu musi. Wysiadła z samochodu i zamknęła go na klucz. Ruszyła powoli przed siebie, co chwila spoglądając za siebie. Postanowiła, że jeśli zobaczy jakieś auto, to będzie machała i krzyczała, a jeśli będzie trzeba, to zapłaci za podwózkę do najbliższej stacji benzynowej i z powrotem. Na stacjach muszą być specjalne baniaki z lejkami dla osób, którym przydarzył się taki niefortunny wypadek.
Kiedy w końcu wyszła z samochodu, było kilka minut po siedemnastej. Szła wiejską drogą, zostawiając Opla za swoimi plecami i poczuła ukłucie strachu – przecież jest tu zupełnie sama. Nagle straszna myśl przyszła jej do głowy – a jeśli trafi na jakiś zboczeńców, którzy będą ją chcieli zaciągnąć w krzaki i zgwałcić? Joanna jeszcze kilka lat temu myślała, że takie rzeczy dzieją się tylko w tych okropnych filmach, ale potem przytrafiła się jej ta… straszna historia… kiedy pojechała na tą nieszczęsną wycieczkę szkolną. Na własnej skórze przekonała się, że napaleńcy nie cofną się przed niczym, żebym zaspokoić swoje żądze. Nawet jeśli nie są jeszcze pełnoletni.
Powróciły skrawki wspomnień, które próbowała wyprzeć ze swojej świadomości. Ale te wspomnienia były zbyt silne i teraz wróciły jak szybko poruszające się obrazy. Janusz, który lubieżnie szepcze jej coś do ucha. Ciemność. Chłopięce dłonie na jej ciele. Wspomnienie tego momentu jak zatacza się w ciemny ślepy zaułek popchnięta przez kogoś. Znowu mnóstwo dłoni na jej ciele. Ktoś ją całuje namiętnie w usta. Czuje dotyk na swoich piersiach, biodrach, na pośladkach. Ale to dla nich wciąż za mało. Niecierpliwe dłonie zdejmują jej stanik. Sutki stają jej baczność, gdy znikają w czyichś gorących ustach. Małe dłonie wciąż pieszczą jej piersi, biodra, ramiona. W końcu ktoś zsuwa jej rajstopy i za nimi białe majtki. Nie może uciec, nie może się wyrwać, bo jest w ciasnym kręgu. Nie może z nimi walczyć, jest unieruchomiona. Po chwili nie chce już z tym walczyć, oddaje się rozkoszy. Ktoś rozciera jej soki po wargach sromowych i łechtaczce. Czuje jak ktoś wkłada palec do jej ciasnej norki, potem dwa, potem trzy. Ktoś mocno posuwa ją trzema palcami. Zaczyna dochodzić. W końcu czuje jak fala ciepła rozchodzi się od podbrzusza do wszystkich zakamarków jej ciała. Przeżywa potężny orgazm w ciemności, w objęciach uczniów, którzy postanowili ją wymacać w tej ciemnej grocie i którzy tego samego wieczoru posłużą się podstępem, żeby ją upić i wykorzystać w jednym z pokoi.
– Napaleńcy… – szepnęła i dopiero po chwili otrząsnęła się z tych wspomnień.
Czerwiec był w tym roku wyjątkowo upalny, więc założyła na siebie tylko przewiewną białą sukienkę z dużym wycięciem, który uwydatniał jej duże piersi schowane pod białym koronkowym staniku. Do tego sukienka była dość krótka, by odsłonić jej jędrne uda. Na nogach miała wygodne sandały, a jej blond kręcone włosy opadały swobodnie na ramiona falami.
– Spokojnie – szepnęła dodając sobie otuchy. – Nic się nie stanie. Po prostu muszę poprosić kogoś o…
Za swoimi plecami usłyszała narastający dźwięk silnika. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła, że jej Opla mija potężny, czarny samochód na lokalnych tablicach rejestracyjnych. Joanna nie znała się na samochodach, ale podejrzewała, że to ten Chrysler 300 CC, który Henryk często określał mianem „luksusowego karawanu”. Obok kierowcy siedział pasażer i miała wrażenie, że na tylnej kanapie widziała ruch. Gdy samochód zbliżał się do niej, Joanna zobaczyła, że rzeczywiście w samochodzie są trzy osoby i że wszyscy trzej to młodzi mężczyźni.
Joanna potrzebowała pomocy, to nie ulegało wątpliwości. Jednak, gdy samochód był już praktycznie przy niej znowu poczuła ten strach. Te wszystkie wspomnienia o szkolnej wycieczce i to co się wydarzyło w tunelu kopalni, a później w łóżku w tym cichym pensjonacie… A teraz znowu jest bezbronna, w seksownej sukience i ze wszystkich przypadkowych kierowców musiała akurat trafić na trzech młodych mężczyzn w drogim samochodzie. Zawahała się i wcale nie pomachała jak to przed chwilą planowała.
„Może lepiej poczekać na kogoś innego i powiedzieć tym trzem, że już wszystko w porządku? Może lepiej powiedzieć im, że już zadzwoniłam do męża i że Henryk już jedzie do niej i będzie za…”
Nie zdążyła dokończyć myśli, a już obok niej zatrzymał się ten potężny czarny samochód, a elektryczna szyba pasażera zsunęła się na dół z prędkością światła. Zobaczyła młodego, przystojnego chłopaka w czapce z daszkiem, który uśmiechnął się łobuzersko i zapytał:
– Ten Opel na poboczu to pani auto. Wszystko w porządku? Potrzebuje pani pomocy?
– Ja… eee… – Joanna miała zupełną pustkę w głowie.
Nie wiedziała, czy powinna zaufać tym mężczyznom. Zrobiła głęboki wdech, lecz nim zdążyła wypowiedzieć pierwsze słowo, pochylił się ku niej kierowca – młody chłopak o poważnych oczach i szerokich barkach, który stwierdził rzeczowo:
– Jeśli pani samochód się zepsuł, to niedaleko jest stacja benzynowa Orlenu. Taka duża. Można stamtąd zadzwonić, kupić kable do akumulatora. Możemy panią podwieźć, bo właśnie jedziemy skorzystać z myjni.
Joanna wciąż nie była przekonana, ale wtedy młody kierowca obdarzył ją czarującym uśmiechem i dodał przyjaźnie:
– To samochód mojego taty. Musiałem obiecać, że nie tylko go umyje, ale odkurzę też wszystkie dywaniki, żeby pozwolił mi się przejechać.
– Właściwie to się dobrze składa, bo… wstyd się przyznać, ale zabrakło mi się benzyny…
– Trzeba było tak od razu! – wykrzyknął kierowca. – Zawieziemy panią na stację, tam kupi pani baniak z lejkiem, napełni go pani benzyną, a my w tym czasie umyjemy samochód. Później odwieziemy panią do samochodu, bo i tak wracamy tą samą drogą. Nawet pomożemy w nalewaniu, co nie chłopaki?
– To świetnie! – odkrzyknęła Joanna z wyrazem ulgi w głosie.
– Ewentualnie będzie pani musiała chwilę poczekać aż Robi odkurzy dywaniki – rzucił chłopak siedzący z tyłu, a potem obaj z pasażerem z przodu parsknęli śmiechem.
– Ale śmieszne… uhuhu… – ironizował kierowca.
– Mogę poczekać – Joanna zgodziła się, a chwilę później chłopak z tyłu otworzył jej drzwi i odsunął się, robiąc Joannie miejsce obok siebie.
Kiedy kobieta znalazła się w środku od razu dostrzegła, że młody mężczyzna trzyma w ręku otwartą puszkę piwa.
– Mam nadzieję, że to nie będzie pani przeszkadzało. Dzisiaj Polska gra z Rosją w siatę i idziemy później obejrzeć mecz w barze. Postanowiliśmy zacząć już świętować – wytłumaczył chłopak.
– Oczywiście, nie ma sprawy – powiedziała Joanna, choć znów poczuła tą iskierkę strachu.
Pamiętała doskonale, że to właśnie alkohol sprawia, że niektórzy młodzi chłopcy tracą nad sobą kontrolę.
– Tak w ogóle to jestem Marcin – pasażer z przodu wyciągnął rękę, odwrócił się, spojrzał kobiecie prosto w oczy i nagle jakby zamarł.
Joanna miała wrażenie, że przygląda się jej w dziwny sposób. Jakby ją skądś znał, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd.
– Asia, miło mi – odpowiedziała niepewnie, wymieniając z Marcinem delikatny uścisk.
– Asia… No tak… – szepnął uśmiechając się pod nosem.
– Słucham? – dopytała zaskoczona.
– Nic, nic – odchrząknął.
Joanna zupełnie nie rozumiała o co mu chodzi.
– A ja jestem Grzesiek – tym razem dłoń wyciągnął mężczyzna siedzący obok niej na tylnej kanapie.
– Asia.
– No i za kierownicą tego kolosa siedzi Robert znany też Robi – powiedział Grzesiek wskazując na kierowcę.
Robert obrócił szybko głowę i wyciągnął rękę w geście powitania. Joanna z niepokojem odnotowała, że on także zamarł przez moment i dokładnie przyjrzał się jej twarzy. W jego oczach widać było zdumienie, niepewność, ale i coś jeszcze. Czyżby pożądanie? Grzesiek próbował zabawić ją rozmową i zaczął opowiadać jak ważny mecz czeka polską reprezentację i jak trudnym rywalem jest Rosja. Joanna tylko kiwała głową. Obserwowała młodych mężczyzn z przodu samochodu, którzy teraz dziwnie zamilkli. Obaj wydawali się być mocno zamyśleni. Coś było nie tak. Czuła to. Niepotrzebnie zignorowała swój wewnętrzny głos, który ją ostrzegał przed wejściem do samochodu. Jej złe przeczucia stały się jeszcze silniejsze, gdy zauważyła jak Marcin szturcha kierowcę i delikatnym skinieniem głowy wskazuje na tylną kanapę, a potem obaj kiwają głową.
„Muszę stąd wyjść!” – Joanna pomyślała przerażona. – „Muszę ich poprosić, żeby się zatrzymali.”
– … w Rio! Mój Boże, co to był za mecz! – głos Grześka dobiegał jakby z daleka.
– Grzesiek… – odezwał się nagle Marcin, przerywając mu wywód na temat siatkówki. – Pamiętasz jak kiedyś opowiadaliśmy ci o naszej wycieczce szkolnej i przygodzie z seksowną nauczycielką?
Joanna zamarła. Zamknęła oczy i nie mogła uwierzyć, że to dzieję się naprawdę. Chciała wierzyć, że to tylko zły sen, z którego zaraz się obudzi. Chciała uciekać, ale w tej samej chwili wszystkie zamki kliknęły. Domyślała się, że to Robert nacisnął jakiś guzik.
– Oj, dajcie spokój, chcecie o tym gadać przy Asi? To nawet nie jest śmieszne – odparł Grzegorz, który był w tym momencie ewidentnie zażenowany zachowaniem kolegów.
– Nigdy nam nie uwierzyłeś, co? Myślałeś, że cię wkręcamy? – dopytywał Marcin.
– Przecież dobrze wiem, że obejrzeliście razem jakiegoś pornosa i chcieliście mi wmówić, że to, co zobaczyliście na kasecie VHS wydarzyło się naprawdę. I to właśnie wam. To trochę jak ta opowieść, że kolega ma kuzyna, który coś tam coś tam – zauważył Grzegorz.
– To zdarzyło się naprawdę, Grzesiu. Możesz zapytać Asię o szczegóły – odparł Marcin odwracając się do dwójki z tyłu, jego oczy świdrowały Joannę. – Ona to potwierdzi.
– Eee… – Grzesiek był mocno zdezorientowany, nie wiedział co powiedzieć.
Joanna wciąż siedziała w absolutnym bezruchu z zamkniętymi oczami. Było jej na przemian bardzo gorąco i bardzo zimno. Miała też wrażenie, że czas nienaturalnie spowolnił, a każda sekunda ciągnie się godzinami.
– To ona jest tą nauczycielką, która pieprzyliśmy podczas szkolnej wycieczki – wyjaśnił Robert.
Joanna otworzyła oczy. Zobaczyła odwróconego w jej stronę Marcina, który nie patrzył już na twarz, ale zerkał na biust ukryty pod białym stanikiem i jej długie zgrabne nogi. Kobieta z przerażeniem dostrzegła, że mężczyzna upaja się widokiem, a jednocześnie prawą ręką leniwie masuje sobie krocze. Zobaczyła też, że siedzący obok niej Grzesiek przygląda jej się z niedowierzaniem i absolutnym szokiem wypisanym na twarzy. Czekał aż Joanna wszystkiemu zaprzeczy, a kiedy zrozumiał, że słowa jego kolegów są prawdziwe, wyszeptał w końcu:
– Niesamowite…
– Musicie… – Joanna zaczęła łamiącym się głosem. – Musicie się… zatrzymać…
Żaden z chłopaków nie zareagował. Marcin szepnął coś do kierowcy i znów zerkał na jej wydatny biust masując swojego penisa przez materiał jeansów. Joanna poczuła jak samochód zwalnia i już miała nadzieję, że zaraz ucieknie od tego koszmaru, ale auto wykonało gwałtowny zwrot w lewo i znów przyspieszało, przemierzając jakąś boczną, polną drogę.
– Zatrzymaj samochód! – tym razem jej głos był bardziej stanowczy.
– Wiesz ile razy wspominałem tamtą noc? – zapytał Robert, zupełnie ignorując polecenie Joanny. – Wiesz ile razy fantazjowałem o tym seksie? Ile razy to wspomnienie wracało, gdy waliłem sobie konia w łóżku? To była nasza tajemnica. To znaczy moja, Marcina, Łucika, Kowala, Kaczora i kilku innych, którzy wtedy uprawiali z tobą seks. Nigdy bym nie przypuszczał, że po tylu latach znowu na nas wpadniesz. Nie możemy odpuścić takiej okazji, Joanno. Naprawdę nie możemy.
– Zatrzymaj ten samochód! – Joanna podniosła głos, ale Robert, nie spuszczając oczu z drogi kontynuował jakby jej w ogóle nie słyszał:
– I wiesz co jeszcze? Byłem przekonany, że będziemy udupieni. Byłem przekonany, że dostaniemy kuratora albo pójdziemy do poprawczaka. Ale nic się nie wydarzyło. Bo to była nasza tajemnica, prawda Joanno? Mieliśmy niezapomnianą wycieczkę szkolną i bawiliśmy się całą noc, ale to była nasza tajemnica. Teraz będzie tak samo.
– Nie! Nie pozwolę Wam! – Joanna krzyknęła. – Nawet nie próbujcie mnie dotykać, bo…
– Bo co? – zapytał Robert spokojnym głosem. – Powiesz komuś? Jeśli komuś powiesz o tym, co się dziś wydarzy, to my powiemy wszystkim o tym, co się wydarzyło kilka lat temu. Powiemy wszystkim, że pijana nauczycielka najpierw zaprosiła kilku swoich uczniów do strip-bilarda, a potem uprawiała z nimi seks.
– Z kilkoma nieletnimi chłopcami, którymi miała prawny obowiązek się zaopiekować w czasie wycieczki – dorzucił Marcin.
Joanna pobladła. Uczucie spadania spowodowało, że zaczęło się jej kręcić w głowie.
– Coś mi podpowiada, że lokalna prasa szybko zainteresowałaby się taką historią – mruknął Marcin.
– I choć nie jestem prawnikiem, to coś mi mówi, że miałabyś mnóstwo problemów – kontynuował Robert tym samym spokojnym, trochę współczującym tonem. – Straciłabyś pracę, prawdopodobnie straciłabyś męża, a ludzie odsunęliby się od ciebie jak od trędowatej. Musiałabyś wyjechać i zaczynać wszystko od nowa.
– Tak by było. Bez dwóch zdań – zgodził się Marcin.
Joanna oczyma wyobraźni zobaczyła jak siedzi w sądzie zawstydzona i przerażona. Czuła na sobie wzrok sędziego i rodziców jej dawnych uczniów. W ich oczach był tylko gniew i pogarda. „Zboczona puszczalska wariatka” – tak by o niej myśleli. Wyobraziła sobie, jak jest pytana przez adwokata o to, czy pamięta jak była wtedy ubrana i ile wypiła. Nie mogła wykluczyć, że będą ją pytali o to, kto zdjął jej majtki, kto pierwszy odbył z nią stosunek i o zgrozo – czy pamięta kto doszedł w niej, a kto na niej. Znowu poczuła, że spada w otchłań. Zacisnęła zęby. Uświadomiła sobie, że jest w pułapce i że nie ma wyboru. Musi milczeć. Nie może zaryzykować, żeby tamte wydarzenia ujrzały światło dzienne. To mogłoby ją zniszczyć.
– Więc powiedz mi Joanno, czy aby na pewno chcesz, żebym zatrzymał samochód i żebyśmy pieprzyli cię na tej polnej drodze czy wolisz zrobić to w fajnym, odosobnionym miejscu, o którym tylko my wiemy? Bo zerżniemy cię tak czy inaczej. Twój wybór gdzie. To jak będzie?
Nie odpowiedziała. Nie mogła pozwolić, by ktokolwiek dowiedział się o szkolnej wycieczce, a to oznaczało, że znów musi się im oddać. Swoim dawnym uczniom. Wtargną w jej intymne miejsce i będą ją pieprzyć, a ona nie będzie mogła protestować. Poczuła jak fala gorąca i zmęczenia oblewa jej ciało. Wciąż kręciło się jej w głowie, więc zamknęła oczy. Po chwili otworzyła je gwałtownie, bo poczuła na swoim udzie czyjąś dłoń. To Grzesiek, który przez cały ten czas w milczeniu przysłuchiwał się tej wymianie i który w końcu zrozumiał, że koledzy nie kłamali opowiadając o orgii, a po drugie, że Joanna dała za wygraną i wszyscy trzej będą mogli ją przelecieć.
– Nie mogę uwierzyć… – szepnął Grzesiek przejeżdżając dłonią po zgrabnym udzie kobiety.
– Uwierz Grzesiu, bo nieźle się dziś zabawimy z naszą Asią – rzucił Marcin wesoło.
Kobieta odepchnęła jego dłoń, ale chłopak nie rezygnował i tym razem położył dłoń na jej piersi. Jednocześnie Joanna poczuła inną dłoń – to Marcin odwrócony w jej stronę głaskał ją po kolanie. Grzesiek zbliżył się do kobiety, poczuł słodki zapach włosów Joanny i pocałował ją w szyję. Była miękka i delikatna. Od razu poczuł przyjemne mrowienie w lędźwiach. Nie mógł uwierzyć, że jego koledzy jednak nie wymyślili całej tej historii z bzykaniem swojej nauczycielki na wycieczce szkolnej. Marcinowi po chwili znudziło się głaskanie Joanny po nodze, a widząc jak Grzesiek dobiera się do Joanny poczuł ukłucie zazdrości.
– Zrób tam dla mnie trochę miejsca – nakazał koledze.
Marcin błyskawicznie przeskoczył z przedniego fotela na tylną kanapę i usiadł obok Joanny, która znalazła się teraz na środku – z jednej strony siedział Grzesiek, a z drugiej pojawił się Marcin. Obaj mocno zbliżyli się do kobiety i zaczęli buszować po odkrytych partiach jej ciała, nie zważając na jej protesty i próby obrony przed ich dłońmi. Dotykali jej ramion, szyi, odsłoniętych ud, przejeżdżali dłonią po jej długich gładkich nogach i z powrotem. Grzesiek pieścił jej piersi przez delikatny materiał sukienki. Jednak to mu nie wystarczyło – wsunął dłonie pod sukienkę, odszukał po omacku zamka stanika, chwilę z nim walczył, ale w końcu udało mu się go rozpiąć. Biustonosz nieco opadł, a on wsuwał teraz rękę pod miseczkę stanika rozkoszując się miękką, kształtną piersią. Znalazł też duży sutek pośrodku i mocno go ścisnął, czym sprawił, że ten natychmiast stwardniał. Marcin tymczasem położył dłoń na jej wzgórku łonowym, poczuł delikatny zarost pod majtkami i od raz wsunął dłoń pod materiał. Poczuł na koniuszkach swoich palców, że kobieta zwilgotniała od tych pieszczot. Chłopak pieścił przez chwilę jej wargi sromowe i łechtaczkę. W końcu znalazł wejście do jej intymnej szparki i włożył tam palec wskazujący. Joanna zrobiła głęboki wdech i odchyliła głowę do tyłu. Wykorzystał ten moment, żeby pocałować jej smukłą szyję.
– Nieee… proszę… – wyszeptała żałośnie, czując jak jej głos słabnie.
– Ciii… – nakazał Marcin i natychmiast uciszył ją namiętnym pocałunkiem.
Język chłopaka penetrował jej usta tak samo niecierpliwie jak jego palec, który ją teraz posuwał. Joanna z trudem, jak ryba wyjęta z wody, łapała powietrze. Miała coraz mniej sił na walkę, na ciągłe odpychanie dłoni, które wędrowały po całym jej ciele. Dłoni, które i tak od razu wracały i dotykały ją w inne miejsca. Poza tym… czuła, że zaczęło narastać w niej podniecenie. Oto jest tu, między tymi napalonymi młodymi mężczyznami, którzy dobierają się do niej, trzymając ją jednocześnie w silnym uścisku. Wiedziała, że nie ucieknie od tego. Wiedziała, że samochód wkrótce się zatrzyma, a wtedy ją zerżną.
– Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tą cipką – Marcin wyszeptał te słowa prosto do jej ucha, wprowadzając w jej norkę drugi palec.
Joanna jęknęła. Jednocześnie poczuła, że Grzesiek zdołał rozpiąć zatrzaski jej sandałów. Wkrótce potem zdjął jej buty, zarzucił sobie jedną nogę Joanny na kolana i zaczął masować jej nagą stopę. Chwilę później ją polizał.
– Jakie seksowne małe stópki – mruknął zachwycony.
Marcin tymczasem posuwał jej norkę dwoma palcami. Joanna trzymała go za nadgarstek coraz mocniej, ale on nie zwalniał. Chłopak włożył trzeci palec i po chwili znów pochylił się w jej stronę. Wyszeptał jej prosto do ucha:
– Dobiorę się dzisiaj do obu twoich dziurek… Zaraz będziemy na miejscu…
W jej uszach zabrzmiało to jak groźba, ale i jak obietnica. I nagle przyszedł orgazm. Fala gorącej rozkoszy wybuchła z jej cipki gwałtownie ogarniając całe ciało. Wygięła się w łuk i zesztywniała cała od stóp do głowy, wstrzymując przy tym oddech i trwając tak w ekstazie przez dłuższą chwilę.
– Ale się tam bawicie – to odezwał się Robert, który co chwilę zerkał w tylne lusterko.
– Ona jest już rozgrzana i mokra – westchnął Marcin. – Tak samo jak wtedy, uwierz mi.
– Skoro nie mogę jej porządnie wymacać, to chociaż dajcie mi jej majtki – polecił Robert.
– A proszę cię bardzo! Grzesiek, pomóż mi! Zdejmujemy je!
Joanna odruchowo zwarła nogi ale to nie pomogło. Marcin był od niej szybszy i gwałtownie złapał za materiał majtek. Zaczął je ściągać z kobiety, ciągnąc je w dół. Grzegorz także ciągnął, tyle, że w drugą stronę. Joanna próbowała nie dopuścić, żeby je zdjęli, ale jej opór tylko pogorszył sytuację, bo po chwili rozległ się dźwięk rozrywanego materiału. Marcin z uśmieszkiem triumfu mógł teraz bez przeszkód wyciągnąć jej majtki spod sukienki. Okazało się bowiem, że boczne łączenie nie wytrzymało i pękło. Robert wziął od kolegi majtki Joanny i nie odrywając wzroku od drogi powąchał ich przednią wewnętrzną stronę.
– O kurwa – szepnął z zachwytu.
– Zgadza się – powiedział Marcin. – Ciasna i soczysta. Zresztą odwróć się na chwilę i sam zobacz.
Marcin chwycił nogę Joanny i przyciągnął ją do siebie. Siedzący obok Grzegorz od razu zrozumiał, co jego kolega planuje i zrobił to samo z drugą nogą kobiety. W ten sposób rozwarli nogi Joanny, a dzięki temu, że kobieta nie miała już na sobie majtek, cała trójka mogła teraz zobaczyć na własne oczy różowe płatki jej idealnej, wilgotnej szparki i niewielki trójkąt włosów łonowych tuż nad nią. Nawet Robert zapomniał na chwilę o prowadzeniu auta i wpatrywał się w jej norkę rozmarzonymi oczami. Joanna była rozwarta, obnażona, trzymana silnymi rękoma. Zmusili ją, by pokazała im coś zarezerwowanego tylko dla oczu Henia.
– Cholera, nie wytrzymam! – wypalił nagle Marcin i zaczął rozpinać pasek. – Zerżnę ją tu i teraz. Wybacz Robi, wiem, że to samochód twojego starego i w ogóle, ale już nie wytrzymam. Muszę ją mieć.
– Zaczekaj! – powiedział Robert. – Jesteśmy już na miejscu.
„Czyli zaraz się zacznie” – Joanna pomyślała z przerażeniem.
Samochód zatrzymał się na żwirowym poboczu. Młodzi mężczyźni wyskoczyli z niego praktycznie jednocześnie. Joanna została na chwilę sama. Nadal kręciło się jej w głowie. Wszystkie te emocje, szantaż, któremu została poddana, a potem pieszczoty i orgazm na tylnej kanapie auta sprawiły, że czuła się trochę jak pijana. Wszystko działo się tak szybko – nie zdążyła nawet zebrać myśli, bo już drzwi samochodu otworzyły się szeroko i dwie pary silnych rąk wyciągnęły ją na zewnątrz, uniosły w powietrze i postawiły na miękkiej trawie. Poczuła na twarzy promienie czerwcowego słońca. Mimo, że dochodziła godzina 18.00, to na dworze wciąż było jasno i ciepło. Joanna była bosa, ubrana jedynie w letnią sukienkę. Nie miała na sobie stanika, bo Grzesiek w końcu go ściągnął. Straciła też majtki, które chłopcy zdarli z niej siłą. Czuła się naga, bo przewiewna sukienka ukazywała praktycznie całe jej ciało. Wszyscy trzej patrzyli na nią z zachwytem.
Joanna rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że jej dawni uczniowie wywieźli ją na jakieś zupełne odludzie, gdzie kończyła się polna droga, a zaczynała leśna ścieżka. Znajdywały się tutaj ruiny jakiejś starej, niedokończonej budowli, chyba domu jednorodzinnego. Fragmenty muru tworzyły coś na kształt litery „L” i były na tyle wysokie, że całkowicie zasłaniały widok od drogi. Chłopcy poprowadzili ją tam przez małą polanę, a wtedy Joanna zobaczyła, że po drugiej stronie muru stoi sfatygowana dwuosobowa kanapa. Dokładnie nad nią ktoś napisał sprayem na murze: „Ostatni bastion wolności”.
– Witaj w ostatnim bastionie wolności, Asiu – usłyszała za sobą głos Marcina.
Nagle poczuła, że ktoś bierze ją na ręce. To był Robert, który był najwyższy i najsilniejszy z całej trójki. Ten, który przez całą drogę mógł tylko obserwować w tylnym lusterku jak jego koledzy dobierają się do ich seksownej nauczycielki ze szkoły średniej i który nie zamierzał marnować ani chwili więcej. Robert spuścił spodnie i trzymając Joannę uniesioną wysoko nad ziemią, odgarnął jej sukienkę na bok, jedną ręką wycelował główkę swojego nabrzmiałego kutasa w cipkę Joanny i zaczął mocno napierać do przodu aż wszedł w nią od razu na całą długość. Poczuł żar jej wnętrza, poczuł jak bardzo jest ciasna i zaczął ją posuwać. Mocno i szybko jakby zaraz miała mu się wyrwać i uciec. Czuł gorący oddech rżniętej kobiety na swojej twarzy. Czuł jej idealnie okrągłe piersi pod cienkim materiałem sukienki, rozpłaszczające się o jego klatkę piersiową. Słyszał jej jęki i swój przyspieszony oddech. Było mu cudownie i pomyślał, że mógłby ją tak pieprzyć cały dzień i całą noc. Joanna kątem oka zobaczyła, że Marcin i Grzesiek ściągają z siebie podkoszulki i rozpinają paski jeansów. Po chwili obaj stali tylko w adidasach. Ich kutasy były wielkie, wyprężone i sztywne. Z niepokojem stwierdziła w duchu, że ich penisy są znacznie większe niż przyrodzenie Henia. Marcin podszedł do Joanny od tyłu i polizał ją lubieżnie po łopatce, po czym zwrócił się do Roberta:
– Jak za starych dobrych czasów, Robi?
– Dajesz. Tylko pomóż mi ją trzymać, żeby się nie wyślizgnęła – powiedział Robert, nie przestając ją posuwać.
Marcin położył obie dłonie na pupie Joanny i uniósł ją jeszcze wyżej. Kobieta była drobna, więc bez problemów mogli ją utrzymać w powietrzu nie męcząc się przy tym zbytnio. Nagle Joanna poczuła jak nabrzmiały kutas Marcina napiera na jej drugą dziurkę.
– Nieeeeeee… – jęknęła żałośnie.
– Tak jak obiecałem Asiu – szepnął Marcin wprowadzając swojego penisa do jej tyłeczka. – Chcę cię dziś zerżnąć w obie dziurki.
Joanna poczuła w sobie dwa twarde kutasy, które w tym samym rytmie zaczęły ją posuwać, gdy wisiała tak w powietrzu w objęciach swoich dawnych uczniów. Jeszcze nigdy nie uprawiała seksu w takiej pozycji i jeszcze nigdy nie czuła się tak bezbronna i uległa. Pieprzyli ją tak dobre kilka minut.
– Poczekaj Robi, mam pomysł. Spróbujemy czegoś nowego – zaproponował Marcin.
Robert zatrzymał się na chwilę ale nie wyjął swojego wyprężonego kutasa z jej norki. Marcin natomiast przyległ do pleców Joanny jeszcze bardziej i zaczął podnosić swoje biodra, trzymając swojego wielkiego penisa ręką. Kobieta domyśliła się co zamierza i poruszyła się niespokojnie, co spowodowało, że młodzi mężczyźni chwycili ją jeszcze mocniej, krępując wszelkie ruchy. Marcin napierał na cipkę Joanny, w której znajdował się już penis Roberta. Gdy wprowadził główkę do niezwykle ciasnej norki podniósł biodra jeszcze bardziej i udało mu się wejść.
Joanna poczuła, że ma w swojej szparce dwa nabrzmiałe kutasy, które zaczęły ją teraz posuwać w tym samym szybkim tempie. Rozwierali jej cipkę do granic, więc wiła się z rozkoszy, a jej jęki przechodziły w krzyk. Oplotła Roberta, którego miała przed sobą ramionami i nogami przyciskając mocno do siebie. Chłopak czuł na swoim torsie jej dwie miękkie, pełne poduszki. Nie mógł uwierzyć jak rozkoszna jest cipka Joanny. Wydawała mu się nawet ciaśniejsza niż wtedy na wycieczce. Zobaczył w pewnym momencie twarz Marcina, który z otwartymi ustami koncentrował się na rytmicznym rżnięciu tej cudownej kobiety i zrozumiał, że jego kolega przeżywa teraz to samo co on.
– Panowie, teraz ja… – szepnął Grzesiek, który od kilku minut przyglądał się temu wszystkiemu pieszcząc swojego wyprężonego do granic kutasa.
– Dobra – wysapał Robert. – Siadaj na kanapie.
Grzesiek usiadł na kanapie. Robert podszedł do niego, wciąż trzymając Joannę na rękach i posadził ją na koledze w ten sposób, by kobieta dosiadła go okrakiem w pozycji na jeźdźca. Grzesiek poślinił dłoń i nawilżył główkę swojego penisa i w końcu wtargnął do środka praktycznie do samego końca. W przeciwieństwie do Marcina i Roberta posiadł Joannę po raz pierwszy. Co to była za rozkosz dla tego młodego chłopaka. Posuwał ją mocno, chwytając jednocześnie jej piersi przez delikatny materiał sukienki, które poruszały się teraz w rytm jej podskoków. Pieścił ją gwałtownymi ruchami. Wymierzył jej nawet kilka mocnych klapsów, od których prawy półdupek Joanny zaczerwienił się jak rozgrzany piec. Kobieta znowu jęczała, tym razem głośniej. Po kilku minutach poczuła jak ktoś śliną zwilża okolice jej odbytu. Nie zdążyła zaprotestować, bo od razu czyjaś silna dłoń pchnęła ją do przodu tak, żeby się pochyliła wypinając przy tym tyłek. Joanna wylądowała twarzą w twarz z Grześkiem, który pocałował ją w usta i po raz kolejny poczuła jak twardy kutas napiera na jej drugą dziurkę.
– Cześć malutka – usłyszała szept Marcina przy swoim uchu. – Tęskniłaś za mną? Może zdejmiemy z ciebie ciuszki, co? – zapytał i nie czekając na odpowiedź zdjął jej sukienkę jednym płynnym ruchem.
Była teraz zupełnie naga, bezbronna, oddana tym samcom. Marcin i Grzesiek zupełnie jak na umówiony znak zaczęli ją pieprzyć. Znowu poczuła jak dwa penisy równocześnie wchodzą w jej cipkę i tyłeczek. Od czasu szkolnej wycieczki nie czuła tak intensywnej rozkoszy. Zdążyła już nawet zapomnieć jakie to uczucie, a teraz praktycznie mdlała wskutek przyjemności jaką odczuwała. Zamknęła oczy i oddawała się temu niezwykłemu uczuciu. Nie otworzyła ich nawet wtedy gdy Robert włożył jej swojego wielkiego kutasa w usta. Nie protestowała. Objęła go swoimi ciepłymi ustami, a on wchodził i wychodził, pracując cały czas biodrami. Wchodzili teraz jednocześnie we wszystkie dziurki. Tego było już za wiele. Po chwili przyszedł orgazm. Potężny skurcz pochwy, drugi trzeci, fala gorąca zalała całe jej ciało. Zesztywniała z głośnym jękiem, stłumionym przez penisa w ustach. Jej skurcze od razu poczuł Grzesiek ale i Marcin, posuwający ją cały czas w tyłek.
– O kurwa! – jęknął Grzegorz, wypełniając jej cipkę gorącym płynem.
– Ja też! Ja też! – krzyknął Marcin i eksplodował w jej ciasnym tyłeczku.
Robert wyjął penisa z jej ust i odsunął się na krok, gdy Joanna w zupełnym milczeniu rozwarła usta, odchyliła głowę i zamarła w bezruchu. Dreszcze przeszły przez całe jej ciało, nogi zaczęły się trząść. Mężczyźni domyślali się, że to musiał być jeden z najpotężniejszych orgazmów w jej życiu. Jeszcze chwilę posuwali ją, pozwalając kobiecie dojść do siebie, po czym zamarli zespoleni w miłosnej figurze. Jednak Robert, który nie mógł się już doczekać swojego orgazmu, nie dał im się w pełni rozkoszować tą chwilą zaspokojenia.
– Dajcie mi ją – nakazał, a koledzy posłusznie wstali z kanapy, ustępując miejsca.
Joanna słaniała się na nogach, więc Robert popchnął ją delikatnie, żeby położyła się na oparciu kanapy, wypinając w ten sposób swój zgrabny tyłek. Chłopak stanął tuż za nią i wszedł w jej cipkę jednym płynnym ruchem. Był bardzo napalony, a jego kutas był ciężki i nabrzmiały. Znów zaczął ją pieprzyć. Szybko i intensywnie. Joanna znów krzyczała z rozkoszy. W czasie seksu chwytał jej dorodne piersi i dawał klapsy seksownie zaokrąglonym półdupkom. Po chwili poczuł, że dochodzi. Szybko wyjął swojego penisa z jej cipki, złapał ją mocno za rękę i obrócił ją tak, żeby opadając na kanapę jej twarz znalazła się na wysokości jego bioder. Joanna zdążyła jeszcze zamknąć oczy, a sekundę później fontanna gorącej spermy oblała jej usta, policzki i brodę. Poczuła jak gorąca maź kapie jej na piersi i brzuch. Wzięła głęboki wdech i pomyślała:
„Dzięki Bogu, to już koniec.” Była wyczerpana, rozbita tym dzikim seksem i podwójną penetracją. Czuła, że jest oblepiona spermą, swoimi własnymi sokami i słonym potem. Ale poczuła ulgę, myśląc, że to już koniec. Tak bardzo się myliła…
Dopiero po chwili otworzyła oczy. To co ujrzała ją zszokowało. Wszyscy trzej mężczyźni byli przy niej. Otoczyli ją ciasnym kręgiem. Stali tak przez dłuższą chwilę, każdy ubrany tylko w adidasy, obserwując jej nagie, zbrukane spermą ciało i rozwichrzone włosy. Wszyscy trzej mieli znów pełną erekcję i masturbowali się, czekając cierpliwie aż Joanna dojdzie do siebie i otworzy oczy. Nie doceniła ich młodzieńczej jurności.
– Nie, proszę… – Joanna zaczęła wyczerpanym głosem. – Nie dość mnie już wykorzystaliście?
– Taka okazja zdarza się raz na kilka lat – wytłumaczył Robert spokojnym głosem.
– I nie wiadomo czy kiedykolwiek się powtórzy – dodał Marcin z tym swoim ironicznym uśmiechem. – Nie przejmuj się Asiu, tym razem nie będzie tak ostro. Zaspokoiliśmy już swoje żądzę, więc teraz chcemy na spokojnie nacieszyć się twoją ciasną cipką.
– I tyłeczkiem – rzucił Grzesiek.
– No tak, i twoim ciasnym tyłeczkiem – uzupełnił Marcin przybijając „piątkę” z Grześkiem.
– Błagam… – jęknęła.
– Jeszcze jedna kolejka – ton głosu Roberta był delikatny ale stanowczy. – Jeszcze jedna kolejka i odwozimy cię na stację.
– Będzie fajnie, zobaczysz – powiedział Marcin, który trzymając coś w ręku zbliżył się do muru.
Joanna wstała z kanapy, otarła usta kantem dłoni i powiodła wzrokiem, żeby zobaczyć co Marcin postanowił zrobić. W miejscu, w którym widniał napis „Ostatni bastion wolności”, mniej więcej na wysokości twarzy chłopaka znajdował się zardzewiały gwóźdź, który odstawał trochę od betonu. Marcin powiesił coś na nim, potem wrócił trzema susami do Joanny, stanął tuż przy niej i objął ją po koleżeńsku w pasie. Kobieta w pierwszej chwili nie rozpoznała tego przedmiotu, ale po chwili domyśliła się, że to jej majtki. Te w serduszka, które Henryk podarował jej kiedyś na Walentynki.
Cała czwórka spoglądała teraz na wiszące na gwoździu majtki Joanny, a Marcin uśmiechnął się do swojej dawnej nauczycielki w łobuzerski sposób i zapytał:
– Gotowa na drugą kolejkę?
Nie odpowiedziała. Mężczyźni zaczęli szykować się do dalszego seksu. Robert usiadł już na kanapie. Chciał, żeby Marcin posadził kobietę na jego wyprężonym kutasie. Grzesiek usiadł obok niego, on także szykował się do seksu. Joanna domyśliła się, że jak tylko dosiądzie Roberta, ten zajdzie ją od tyłu i wedrze się do jej drugiej dziurki.
– Jak za starych dobrych czasów, prawda Asiu? – zapytał Marcin i nie czekając na odpowiedź poprowadził Joannę w kierunku kanapy.
Słońce skryło się za horyzontem, dzień powoli ustępował miejsca ciepłej letniej nocy. Tymczasem w „Ostatnim bastionie wolności” Joanna usiadła okrakiem na Robercie, Grzesiek zbliżył się do niej od tyłu zwilżając główkę penisa śliną, a Marcin usiadł na oparciu kanapy i wciąż masturbując się zbliżył swoje nabrzmiałe jądra do ust Joanny. Rozpoczynała się druga kolejka, a noc była młoda.